Obejrzałem w końcu (nawet w 3D), dałem 7 , bo to nie jest zły film, zwłaszcza jako film o superbohaterach. Jednak ten film mnie wkurzył paroma rzeczami. Po 1, nie rozumiem tych retrospekcji, proroczych snów (świat postaapo z fanatycznymi wyznawcami Supermana; Kevin Costner w górach itd). Po 2, Supermana nie zabija bomba atomowa, gaz z kryptonitem a zabija kolec/pazur/kość jakiegoś potwora?! (spoiler: no dobra, wiadomo, że tak naprawdę nie zabija, ale prawie). Po 3, kategoria wiekowa i to ugrzecznienie, kiedy ktoś strzela z broni palnej i zabija kogoś, to już kamera tego nie pokazuje, bo przecież brutalne (dobrze to widać w tej scenie na pustyni z najemnikami). O zobaczeniu kropelki krwi, to już w ogóle nie wspominam.
Po 4, dwie kreacje postaci - Lois Lane nie mogła być chyba bardziej naiwną-głupiutką-uczciwą dziewczynką z "jueseja". No i hybryda Alfreda z Foxem w jedną osobę. Mnie to nie pasuje. Sam Jeremy Irons nie zagrał jakoś źle.
Z drugiej strony co mi się podobało. Lex Luthor przede wszystkim, fajna kreacja "tego złego". Zapewne to wyłącznie zasługa odtwórcy roli J.Eisenberga, ale szacun. Sam batman, do którego (jak całe rzesze innych fanów trylogii Nolana) nie byłem jakoś przekonany, też wyszedł nieźle. Mnie się Ben podobał w tej roli, no i w sumie w tym filmie to całkiem niezły badass z niego. Efekty specjalne jak i muzyka full wypas rzecz jasna, nie ma się do czego przyczepić.
Podsumowując, myślałem, że będzie gorzej. Miła niespodzianka. Do Dark Knighta to mu jeszcze brakuje, ale ten cały shit pokroju Transformers, Avengers, Thor itd bije na głowę.