Współczuję osobom które najpierw przeczytają książkę/komiks a potem oglądają ekranizację.
Aż przykro patrzeć jak im piana z buzi leci ze złości i rozczarowania.
Na ,,szczęście" ja stronię od czytania i łykam ekranizację z rozdziawioną buzią ;p
Pamiętam jak to się pluli fani, że Władca Pierścieni im nie pasuje itp. Ja najpierw obejrzałem 3 części ( kilka razy), a potem przeczytałem książki.
Różnice w obydwu dziełach mnie nie ruszyły... książka jak i film dała wiele radości.
ps
Jestem właśnie po drugim trzygodzinnym seansie BvS i zmieniam ocenę z 8 na 9 bo film jeszcze bardziej mi się spodobał.
Polecam :0
Po pierwsze Batman v Superman nie jest ekranizacją jednego komiksu. Porównanie do książek jest straszliwie chybione. Przykładowo we Władcy Pierścieni mamy kilka książek w której są ci sami bohaterowie. Książki pisał ten sam autor. Jak jest w komiksach? Mamy dziesiątki interpretacji danej postaci. Jeśli chodzi o Batmana, to komiksy są z nim przeróżne. W niektórych siedzi i rozwiązuje zagadkę niczym rasowy detektyw. W innych jest bardziej jak ninja. Jeszcze w innych skupiono się na strachu jaki wywołuje w przeciwnikach. Masa interpretacji! Nie ma jednego Batmana!
Problemem BvS nie jest to, że nie jest wierny komiksom. A to, że jest to dzieło ledwo trzymające się kupy z beznadziejnym montażem i słabymi bohaterami oraz przekoszmarnymi dialogami. Do tego kretynizmy ("Martha!") i wiele wiele wiele innych wad. To po prostu bardzo słaby film. Nie mam tu na myśli stylistyki. Bo Nolan pokazał, że można zrobić dobry mroczny film. Jednak BvS ma kompletnie skopany scenariusz.
BvS odnosi się też do wydarzeń z komiksów, ale... całkowicie bezsensownie! Po prostu przedstawia scene z komiksu i tyle. Zero sensu jak do tego doszło, dlaczego. To tak jakbyś w losowe miejsca w książce telefonicznej powklejał losowe kartki komiksu. No nie będzie się to trzymało kupy.
Czyli mówisz że Batman to ogólnie zlepek komiksów, gdzie w każdym komiksie Batman jest ukazany inaczej. Czyli w każdym komiksie główny bohater się różni.
Potem mi wmawiasz, że film nie jest wierny komiksom ?? A komiksy są wierne komiksom ?
Odpowiedz mi na jedno pytanie. Czytałeś te komiksy ?
Bo ja który o widziałem batmana za czasów dzieciaka, a potem Batmany Nolana i nie czytałem żadnych komiksów...
Uważam że BvS bije na głowę Nolana i wszystko co powstało do tej pory.
Jak dla mnie w filmie wszystko trzyma się kupy, wystarczy być na świeżo po Człowieku ze stali i wszystko pasuje jak najbardziej.
Nic nie rozumiesz... Film nie jest zlepkiem komiksów. Film często odnosi się do wydarzeń z komiksów, tylko dla samego odniesienia się. Niektóre ujęcia to kadry komiksów przeniesione na ekran, ale bez całego kontekstu. Sama walka Batmana z Supermanem jest zaczerpnięta z komiksów, ale bez żadnego sensu. Nie ma tu relacji między nimi ani też symboliki, która była w komiksach. Mam nadzieję, że teraz rozumiesz, bo nie bęę tłumaczył trzeci raz.
Film nie trzyma się kupy w ogóle. Motywacja Lexa nie ma najmniejszego sensu, motywacja Batmana też nie. Batman zachowuje się jak totalny debil. Lex Luthor zachowuje się jak Joker. Scena z imieniem matki jest wręcz absurdalna. Relacja bohaterów praktycznie nie istnieje.
Najgłupsza jednak była sama walka Batmana z Supsem. Dlaczego? Bo była bezsensowna! Można było całą sytuacje wyjaśnić w JEDNYM dialogu. Superman jak miał moce mógł przytrzymać Batmana i powiedzieć "to wszystko Lex, a moja matka jest uwięziona". jednak nie, trzeba było walnąć bezsensowną walkę. Wonder Woman jest kompletnie zbędna, bo nie pełni żadnej roli, podobnie Lois Lane. Co do Lois jej związek z Clarkiem jest tak źle przedstawiony i tak nierealnie jak relacja Anakina z Padme. Zero chemii między tymi bohaterami.
Dodajmy do tego absurdy, gdy Superman jest w stanie usłyszeć Lois z wielkiej odległości, a nie jest w stanie usłyszeć swojej matki. Śmierć Supermana to był absurd. Wiesz jak wyglądała ona w komiksach? Tak, że Superman się poświęcił, gdy reszta bohaterów nie mogła walczyć. Leżeli z połamanymi kośćmi i jedynym rozwiązaniem było poświęcenie się Supermana. Jak jest w filmie? Batman walczy, Wonder Woman walczy, a Superman bierze włócznie i stwierdza "a poświęcę się co mi tam". To nie ma najmniejszego sensu, bo bohaterowie mieli siłę z nim walczyć. To nie była ostateczność.
Jeśli Ty film z taką ilością błędów i absurdów nazywasz dobrym... no to chyba dobrych filmów nie widziałeś.
{Niektóre ujęcia to kadry komiksów przeniesione na ekran
Sama walka Batmana z Supermanem jest zaczerpnięta z komiksów
Nie ma tu relacji między nimi ani też symboliki, która była w komiksach }
yyy
a teraz to co ja napisałem:
Aż przykro patrzeć jak im piana z buzi leci ze złości i rozczarowania.......bo się różni od komiksu
Powtarzam, ja komiksów nie czytałem. Wszystkie powyższe mnie nie dotyczą BO nie czytałem. Ja nie widzę tych irytujących błędów i dlatego założyłem ten wątek bo współczuję osobą które to drażni.
co do twoich nieścisłości w filmie jak podłoża konfliktu batmana i supermana, sama walka, lex czy louis i inne.
Ja uważam że film który trwa 3 godziny jest długi, ale i tak jest za krótki żeby owych nieścisłości uniknąć. Dla mnie te błędy są nie istotne. Dla ciebie scenariusz gdzie Klark kent zaprasza Brusa na kawę i wszystko sobie wyjaśniają jest bardziej realny niż to że superman nie jest idealny !
Jak oglądałeś film ?
lex właśnie to ukazuje i chciał ukazać światu że Superman nie jest Bogiem, że nie jest idealny......
Każdą nieścisłość czy głupie zachowanie mozna wytłumaczyć ludzką naturą CO Właśnie jest w filmie pokazane poprzez SUPERMANA który jest bohaterem szukającym swojego ja, który chce się określić, który jest zagubiony.
Superman się poświęcił, ja to widzę w filmie. Widać bezsensowną walkę, w przypływie emocji superman wybrał takie rozwiązanie, które skończyło się jak skończyło. Sam powiedział że ten demon pochodzi z jego świata. Wiedział ile osób zginęło po ostatniej jego walce z Zodem, chciał uniknąć powtórki i koljnych ofiar więc trzeba to było zakończyć jak najszybciej, a nie po jak najmniejszych kosztach.
CO do filmu i komiksów...........
Pod każdym zwiastunem nowego filmu najwięcej łapek w góre mają komentarze że będzie to wtopa że będzie kicz bo w komiksie było tak i tak bla bla blaaaaaaaaaaaaaaa.
Czy te komiksy to wyrocznia, wzór do naśladowania ? jedyny słuszny i prawdziwy ??
śmieszne to jest
Film ma swoje momenty które są naprawdę głebokie i potrafią ruszyć człowieka, ukazuje emocje. I ja tego od filmu oczekuje.
Nic nie rozumiesz i odpowiadasz na coś czego nie napisałem. Nie uważam, że wszystko ma być jak w komiksach. Jednak gdy bierzesz coś z komiksu i obdzierasz go z całego uroku to jest już źle. Można robić zmiany względem komiksu, ok, nie mam nic przeciwko. Jednak muszą być to zmiany przemyślane! Tutaj mamy wzięty konflikt, ale obdarty z każdego elementu, który czynił go wyjątkowym. W filmie to po prostu walka między dwoma bohaterami, a w komiksach było to coś więcej. Nie chodzi o to, że Snyder i spółka coś zmienili. Chodzi o to, że wzięli świetny motyw i zrobili z niego gówno. Film może się różnić od komiksu i być świetny, co pokazał Nolan.
Nie, nie wytłumaczysz ludzką naturą tego, że Lex nie miał żadnej motywacji. Chciał pokazać, że Superman nie jest Bogiem, ale dlaczego? No własnie... nie miał żadnego powodu, by to robić. A może wstał kiedyś rano i stwierdził, a zabije albo upokorzę sobie Supermana o tak dla rozrywki!
Ludzką naturą nie jest to, że Superman rzuca się na Batmana podczas gdy mogliby razem podczas jednego dialogu ustalić co się dzieje. Ludzką naturą nie wyjaśnisz tego, że Superman nie słyszał swojej matki, ale Lois to już tak jak się topiła! Bez sensu!
"Film ma swoje momenty które są naprawdę głebokie i potrafią ruszyć człowieka, ukazuje emocje."
Nie, nie ma. Bo bohaterowie nie zachowują się jak prawdziwi ludzie. Oni nawet ze soba nie rozmawiają tylko wygłaszają podniosłe mowy. Normalni ludzie tak nie rozmawiają nawet na poważne tematy. Każdy bohater wypowiada zdania jakby były najważniejsze na świecie.
"Wiedział ile osób zginęło po ostatniej jego walce z Zodem, chciał uniknąć powtórki i koljnych ofiar więc trzeba to było zakończyć jak najszybciej, a nie po jak najmniejszych kosztach."
I wybrał najgłupsze rozwiązanie. Taaaa to na pewno ma sens. Mógł tą włócznie rzucić Wonder Woman czy Batmanowi. Ona go osłabiała, więc nie miało sensu to, że on z nią ruszył na Doomsdaya. Nie miało to żadnego sensu.
Ale wiesz co jest najgorsze w śmierci Supermana? Nikt po nim nie płakał! W komiksach Superman był symbolem nadziei dla ludzi. Był on ich najwspanialszym superbohaterem. A w BvS? Był problemem, który w człowieku ze stali narobił więcej szkód niż pożytku. Dla ludzi żyjących w tym uniwersum lepiej, że Superman umarł, bo przyciągał nieszczęścia. W Człowiek ze stali mieliśmy Zoda, który przyleciał na ziemię przez Clarka. W BvS mamy Lexa, który spowodował tyle zamieszania przez Clarka. Superman bardziej przeszkadzał ludziom niż pomagał. Dobrze, że zginął.
I proszę nie pisz o komiksach, że krytykuje film, bo nie jest taki jak w komiksach, bo tak nie jest. Pokazuje tylko, że komiksy miały głębię, a ten film to wydmuszka. Ładnie wygląda, ale nie ma ani głębi ani sensu. Nie trzeba robić filmu jeden do jednego jak w komiksach, żeby był dobry. Jednak każda zmiana musi być przemyślana i pasować do postaci. Tutaj nic do siebie nie pasuje.
Porównanie Daredevil serialowy i filmowy się różnią i to bardzo, samo w sobie to nie jest złe. Jednak w serialu główny bohater jest świetny, za to filmowy (tez z Affleckiem) jest idiotyczną postacią, która nie ma sensu. Nie sama zmiana jest zła, ale to jak została przeprowadzona. W komiksach Batmana i Supermana łączy ciekawa relacja, co walce nadaje dodatkowych emocji. W filmie tego nie ma. I nie to, że się różni jest złe, a to, że przez brak relacji BvS to tylko bezsensowny, nie wzbudzający emocji walka dwóch herosów, których nie da się lubić i którzy między sobą nie mają nic.
Popatrz jak to zrobił Marvel. Zupełnie inaczej niż w komiksach, ale zestawili ze sobą Kapitana Amerykę i Iron Mana. Jednak ci bohaterowie mieli ze sobą znaną widzowi relację! Jedni woleli Kapitana, drudzy Tonego Starka. Ich walka była bratobójcza, bo widzieliśmy ich jako przyjaciół, a nagle stają przeciwko sobie. Jest jak w komiksach? O nie, zupełnie co innego. Czy jest to bardziej interesujące od BvS? Zdecydowanie!
Akurat Lex ma najpewniej inne motywacje - pracuje dla Steppenwolfa który obawia się Kryptończyka i chce go usunąć.A dodatkowo "robi" przeciwko pracodawcy dlatego podrzucił Batmanowi dane z metaludźmi i info że "Oni słyszeli ze bóg nie żyje - i i nadchodzą". Tak czy siak jego motywacja zostanie wyjaśniona w kolejnych filmach.
Prawdopodobnie to też Lex wskrzesi Supermana, tylko on potrafi obsługiwać urządzenia na statku a Sups raczej sam z siebie nie zmartwychwstanie. Ciekawie czy to pokażą czy znowu "przerzucą" na kolejny film wyjaśnienie zmartwychwstania Supsa.
A jeśli chodzi o "Śmierć Supermana" to znam ten komiks od lat i zapewniam cię - w filmie zrobili to sporo lepiej ;)
Jeśli chodzi o słuch Supsa - to on ma problem z filtracją" danych. Zod w MoS kompletnie zgłupiał od nadmiaru danych ze zmysłów, Clark uczył się koncentracji całe życie. Sups podczas walki z Doomsdym usłyszał Lois z kilkuset metrów na w miarę "oczyszczonym" terenie, a aby znaleźć matkę musiałby "przefiltrować" dwa ogromne, wielomilionowe miasta. Jesliby była w mieście, bo równie dobrze Lex mógł ją umieścić gdzieś poza miastami....
On chyba tego zwyczajnie fizycznie nie potrafi, nie jest superkomputerem..
Gdyby Wondy nie chwyciła Doomsa lassem, a Bat nie oszołomił gazem kryptonitowym (przez co Dooms nie odstrzelił Wondy - do czego się zabierał) - akcja z włócznią by się nie powiodła. Batmana Dooms by zabił jednym palcem a Wondy grzmocił jak chciał mimo jej wyszkolenia, mocy i uzbrojenia(bez skojarzeń :) Ona co chwilę waliła na glebę.
Także to musiał być Sups i to w tym sprzyjającym momencie - bo nikogo innego nie było.
Mam nadzieję że pomogłem ;)
A, motyw z Batmanem i Supermanem jest bardzo ciekawy -to pierwsza historia jaką znam która stara się pokazać i podkreślić jak bardzi podobni są -a nie jak różni są.
Fajne i innowacyjne.
"A, motyw z Batmanem i Supermanem jest bardzo ciekawy -to pierwsza historia jaką znam która stara się pokazać i podkreślić jak bardzi podobni są -a nie jak różni są."
Po co robić film o konflikcie superbohaterów i skupiać się na tym, że są tacy sami? Nie ma możliwości, by widz wybrał stronę konfliktu, bo obie są takie same i mają bardzo podobne motywacje! Po co mi dwie niemal takie same postacie? To nie ma w ogóle sensu. Pomijając nawet to, że te postacie są beznadziejne.
Batman i Superman w komiksach się różnili, ale w filmowym uniwersum DC prawie w ogóle się nie różnią. To teraz każdy superbohater w filmie DC będzie Batmanem? Może jeszcze zrobią ponurego, wpatrującego się w dal w deszczu Flasha? Dlaczego nie zachowuje się wyjątkowych cech dla danej postaci?
"Po co robić film o konflikcie superbohaterów i skupiać się na tym, że są tacy sami? "
A kto powiedział że to jest film o konflikcie superbohaterów ? ;)
Z jednej strony masz to co mówi Lex "Bóg vs człowiek, dzień vs noc, itd" z drugiej - masz w obydwu przypadkach człowieka (wiem że Sups to kosmita;) który stara się pomagać ludziom z jakichś powodów, który daje z siebie dużo ale który często jest bezradny wobec tego co się dzieje i któremu ludzie - ii inni bohaterowie nie ufają. Scena z wieżowcem z początku w wykonaniu Wayne'a i scena z sądu to właściwie dubel. Obydwaj nie mogą nic zrobić, obydwaj patrzą jak giną ludzie, obydwaj ratują ludzi z gruzowiska. Obydwaj czują się zmęczeni, Sups zastanawia się czy nie rzucić "kariery", Batman stwierdza że właściwie nic nie dokonał, bo na miejsce powstrzymanych przestępców są nowi.
" Może jeszcze zrobią ponurego, wpatrującego się w dal w deszczu Flasha?"
Flash jak wiemy z trailera jest całkiem wesoły, jednak warto zauważyć że siedzi w jakiejś piwnicy chyba odcięty od świata. Wonder Woman odsunęła się od ludzkości jakiś czas temu, prawdopodobnie z nieprzyjemnych powodów. Początek Cyborga nie wygląda zbyt przyjemnie
"Batman i Superman w komiksach się różnili, ale w filmowym uniwersum DC prawie w ogóle się nie różnią. To teraz każdy superbohater w filmie DC będzie Batmanem? Może jeszcze zrobią ponurego, wpatrującego się w dal w deszczu Flasha? Dlaczego nie zachowuje się wyjątkowych cech dla danej postaci?"
Wydaje mi się że istotniejsze jest to dokąd pójdą te postaci. Wonder Woman "wróciła" z emerytury i chyba zostaje, śmierć Supsa sprawiła że już jest widziany jako bohater narodowy więc wygląda na to że jak zmartwychwstanie będzie przez ludzi lepiej traktowany, Batman też zyskał popularność (W SS sprzedawca oprócz koszulek z Supsem ma też koszulki i czapki z logo Batmana) i znalazł nową "sprawę" która "coś znaczy" przez co musi "wyjść z jaskini", rozmawiać z ludźmi i zebrać drużynę.
Itd. Myślę że punkt wyjściowy jaki stworzył dla tych postaci BvS - nie jest zły i można na nim stworzyć naprawdę dobre historie ;)
Można też je oczywiście spartolić.
"A kto powiedział że to jest film o konflikcie superbohaterów ? ;)"
Sam tytuł to bardzo wyraźnie wskazuje. No i nie oszukujmy się przez większość filmu mamy przygotowanie do konfrontacji Batman vs Superman. Jakby nie patrzeć konflikt tych dwóch panów jest bardzo ważny w tej produkcji. Według mnie odbiór konfliktu jest o wiele mniej emocjonalny, gdy nie kibicujemy żadnej ze stron. No a tu nie kibicujemy, bo obie strony są takie same.
Inaczej było w Civil War, gdzie obie strony miały swoje racje i ciężko było im odmówić pewnej słuszności. Było sporo dyskusji kto za kim jest i dlaczego. To jest dobrze poprowadzony konflikt. Wiadomo, że panowie się nie pozabijali, ale ich konfrontacja wzbudzała emocje. No i się znali, mieli za sobą historię, a konflikt współgrał z tym co się działo w uniwersum.
"Wydaje mi się że istotniejsze jest to dokąd pójdą te postaci."
No i tu Batman leży. Dlaczego? Otóż mamy Batmana starego i złamanego, który nie waha się postępować jak złoczyńcy. Czyli np. zabijać. Wolałbym młodego, sprawnego i przede wszystkim nie zabijającego Batmana, którego później można by było złamać. Dokonać wtedy podziału w JL i doprowadzić do konfliktu Batmana i Supermana. Byłoby to o wiele bardziej interesujące, bo panowie by się znali i mieli za sobą historię. Tutaj jest słabo.
Po drugie Superman... a właściwie jego śmierć. W BvS została całkowicie spartolona. Superman nie umarł jako bohater. Ludzkość dzięki jego śmierci pozbyła sie problemu. Nie zobaczymy już więcej śmierci Supermana na jaką zasługuje. Ba, nawet jeśli zobaczymy to już nie zrobi na nas wrażenia, bo już raz widzielimy jak Superman umierał. Poza tym co to za kretyński pomysł, by zabijać bohatera, którego i tak zaraz się ożywi? Zero emocji.
Przeanalizujmy całe uniwersum DC
Batman - popsuty, bo zabija. Niewiele można z takim bohaterem zrobic, bo już jest stary i zniszczony. Teraz może robi wrażenie jakieś, ale to nie jest postać, którą można ciągnąć przez długi czas.
Superman - jego śmierć była bez znaczenia (zaraz się ożywi), więcej szkody było z niego dla ludzkości niż pożytku. No i do tego nie miał charakteru Supermana. Nie był symbolem nadziei, dobrym gościem, który najpierw próbował rozmawiać, a później bił.
Lex Luthor - tragedia... kompletnie zniszczona postać, którą albo trzeba całkowicie zmienić albo jest do wyrzucenia.
Wonder Woman - nic nie pokazała, więc może coś z niej jeszcze być.
Joker - tragiczna postać. Źle napisana, w ogóle nie interesująca. Do wywalenia i stworzenia jeszcze raz.
Z postaci, które widzieliśmy broni się tylko Harley Quinn i Deadshot. Może Boomerang, ale tylko jako źródło żartów. Reszta postaci już ma za sobą filmy w których pokazała się źle lub bezbarwnie. A to przecież postacie budują uniwersum. Marvel pokazał to wiele razy, nawet gdy film w wielu kwestiach leży (Avengers 2 czy Thory) to ogląda się go dobrze, bo zależy nam na postaciach. Niestety w uniwersum DC żadna postać nie wzbudziła mojej prawdziwej sympatii. No jakbym obniżył trochę wymagania to Deadshot.
"Sam tytuł to bardzo wyraźnie wskazuje. "
Istotniejsza jest jednak treść :)
"Jakby nie patrzeć konflikt tych dwóch panów jest bardzo ważny w tej produkcji."
Tyle że żadnego konfliktu nie ma . Bruce obawia się że Sups może nagle skręcić i stać się złym facetem . Z jakiegoś powodu jest to b. silny lęk, przyznaje jednak Alfredowi że Sups nie jest wrogiem - teraz.Bruce nie ma "konfliktu", on go chce po prostu zabić.
Sups do Batmana nic nie ma, poznaje te historie o nim - i każe mu iść na emeryturę (tu jest słaby punkt). Ciężko to nazwać konfliktem.
"Inaczej było w Civil War, gdzie obie strony miały swoje racje i ciężko było im odmówić pewnej słuszności. Było sporo dyskusji kto za kim jest i dlaczego. To jest dobrze poprowadzony konflikt. Wiadomo, że panowie się nie pozabijali, ale ich konfrontacja wzbudzała emocje. No i się znali, mieli za sobą historię, a konflikt współgrał z tym co się działo w uniwersum."
O Civil War rozpisałem się tutaj
http://www.filmweb.pl/film/Kapitan+Ameryka%3A+Wojna+bohaterów-2016-706209/discus sion/Ależ+to+jest...+spartolone.,2827259
I naprawdę nie widzę w tym filmie nic z tego co napisałeś. To teen drama.
"No i tu Batman leży."
Starszy, doświadczony i cyniczny Batman to świetna postać na lidera służącego swoim doświadczeniem i kontaktami, mędrca, oraz okazja do odsłaniania jego Wielkiej Tajemniczej Przeszłości.
"Dokonać wtedy podziału w JL i doprowadzić do konfliktu Batmana i Supermana."
Wszystko przed nami, wydaje mi się jednak że Liga będzie miała na tyle duże problemy że będzie podejmować wysiłki aby trzymać się razem a nie się rozłamywać :p
Jednak ten scenariusz wykluczony nie jest, oczywiście, więc może się doczekasz.
"Po drugie Superman... a właściwie jego śmierć. W BvS została całkowicie spartolona. Superman nie umarł jako bohater. Ludzkość dzięki jego śmierci pozbyła sie problemu. "
W BvS i SS nie tak to zostało pokazane.
"Poza tym co to za kretyński pomysł, by zabijać bohatera, którego i tak zaraz się ożywi? Zero emocji."
Coś jak Kapitana Amerykę w "Captain America: The First Avenger" ?
"Nie zobaczymy już więcej śmierci Supermana na jaką zasługuje"
Ale zobaczyliśmy śmierć Supermana która będzie (najpewniej) ważną częścią jego historii i kolejnym etapem rozwoju postaci a także ważną cześcią historii tego świata ( dzięki temu przybywa Steppenwolf i powstaje Liga).
W komiksie był fajny początek, potem zrobiła się zwykła łomotanina - i historia byłą ciekawa tylko przez to że Doomsday naprawdę Supsowi dołożył no i Sups zginął. I tyle. A jak wrócił był później takim samym Supsem. Z pogrzebu zrobiono dość kiczowaty cyrk i olano Kenta a cała para poszła w Supsa.
Dobre to były "Rządy Supermanów".
Także sorry, historia w filmie jest po prostu lepsza.
Batman - jest osobą która straciła wiarę i cel, teraz je odzyskał. Wszystko przed nim :)
Sups - ludzkość teraz za nim tęsknią a jak jeszcze powróci i uratuje - będzie wielbiony, akceptowany i się rozświetli. Ważny krok :)
Był gościem który musiał bić bo inni bili mocniej :p
Lex Luthor -niewiele o nim wiemy. Jeśli zabił Supsa bo pracuje dla Stepcia a równoczesnie działa przeciwko Stepciowi podrzucając informacje Batowi i skałaniając go do stworzenia Ligi...
Moja ulubiona postać z BvS ;)
Joker - znów nic o nim nie wiemy :p
Ja tam lubię wszystkich. Najbardziej chyba Lexa ^_^
Każda z tych postaci ma potencjał, tylko rozwijać, rozwijać i rozwijać....
"Bruce obawia się że Sups może nagle skręcić i stać się złym facetem . Z jakiegoś powodu jest to b. silny lęk, przyznaje jednak Alfredowi że Sups nie jest wrogiem - teraz.Bruce nie ma "konfliktu", on go chce po prostu zabić. "
On go chce po prostu zabić... bez sensu, bez jakiejkolwiek logiki. Chce go zabić i tyle. Nie widzisz w tym problemu? I "z jakiegoś powodu" no właśnie, w filmie nie widzieliśmy żadnego powodu dlaczego Batman miał takie podejście. Wymyślił to sobie sam? Kolejna głupota w BvS.
"Sups do Batmana nic nie ma, poznaje te historie o nim - i każe mu iść na emeryturę (tu jest słaby punkt). Ciężko to nazwać konfliktem."
Nie ma nic do niego, a jednak każe mu przestać byc Batmanem. Później rzuca się na niego z pięściami zamiast krzyknąć "Ej to wszystko wina Lexa, do tego porwał moją matkę". Ich walkę można było rozwiązać jednym dialogiem. No, ale nie... dostaliśmy Supermana, który bez powodu atakuje Supermana, a później tą idiotyczną sytuacje z Marthą... Kolejne idiotyzmy tego filmu.
"Starszy, doświadczony i cyniczny Batman to świetna postać na lidera służącego swoim doświadczeniem i kontaktami, mędrca, oraz okazja do odsłaniania jego Wielkiej Tajemniczej Przeszłości."
Ok... liderem będzie, ale co dalej? No właśnie. Moglibyśmy obserwować jego drogę najpierw na lidera, później na mordercę. Mogliśmy dostać cały rozwój postaci, a tymczasem ta postać już jest rozwinięta za bardzo. Mamy za sobą dopiero 3 filmy z uniwersum, a Batmana nie ma już jak interesująco rozwijać. A odkrywanie przeszłości... prequele? Słaby pomysł.
"W BvS i SS nie tak to zostało pokazane."
Przecież ludzie sami wzywają Supermana na takie jakby przesłuchanie. Po co? Bo go kochają? O nie. Boją się go i czują zagrożenie.
"Coś jak Kapitana Amerykę w "Captain America: The First Avenger" ?"
Oj kompletnie nie rozumiesz... Kapitan zginął wiele lat temu, odmrożono go gdy się zmieniły realia. To bardzo ważne dla tej postaci. Dzięki temu, że wychowywał się on wtedy gdy się wychowywał prezentuje taką niedzisiejszą postawę. To miało wpływ na postać. Superman zmieni realia jak zostanie ożywiony? Nie...
"W komiksie był fajny początek, potem zrobiła się zwykła łomotanina - i historia byłą ciekawa tylko przez to że Doomsday naprawdę Supsowi dołożył no i Sups zginął"
Właśnie! Dołożył Supsowi... a w BvS nawet porządnie nie pobił Supermana. Ta śmierć była kompletnie z tyłka. Wyglądała jakby Superman umarł na własne życzenie, bo miał kilka innych opcji.
"Batman - jest osobą która straciła wiarę i cel, teraz je odzyskał. Wszystko przed nim :)"
I co? Później znowu straci? To już będzie odgrzewany kotlet.
"Był gościem który musiał bić bo inni bili mocniej :p"
Superman w komiksie nie skakał od razu z pięściami, starał się rozmawiać i tak dalej. Tutaj zachowuje sie jak tępy dres, a często jak idiota.
I we wszystko mogę uwierzyć, ale Lex nie był dobrą postacią. Wszystko co o nim piszesz, to może tak być, ale nie wiesz tego. Zachowuje się w sposób irytujący, próbując grać Jokera. Znowu... Daje się jednej postaci cechy innej. Po co?
A i zapomniałem o jednym w sumie bardzo ważnym. Chemia pomiędzy Clarkiem i Lois nie istnieje. W ogóle nic między nimi nie było w ani jednej scenie. Toż to poziom Anakina i Padme. Gorzej nawet od Bannera i Natashy z Avengers 2, a tam chemia była do niczego. Clark i Lois nawet ze sobą normalnie nie rozmawiają, tylko wygłaszają w teorii głębokie hasła. W praktyce niestety niezwykle płytkie teksty.
Między Batmanem a Supermanem jest idiotyczna więź. Najpierw się tłuką, by za chwile stać się przyjaciółmi najlepszymi. No błagam Cię... to się nie trzyma kupy. Jedynie fajny kontakt mają Bruce i Albert. Reszta to porażka.
"Jedynie fajny kontakt mają Bruce i Albert."
Tak się kończy pisanie postów po nocy :P Oczywiście chodziło mi o Alfreda. Nie wiem skąd mi wyskoczył Albert :P
"On go chce po prostu zabić... bez sensu, bez jakiejkolwiek logiki. Chce go zabić i tyle. Nie widzisz w tym problemu? I "z jakiegoś powodu" no właśnie, w filmie nie widzieliśmy żadnego powodu dlaczego Batman miał takie podejście. Wymyślił to sobie sam? Kolejna głupota w BvS."
Albo po prostu część Wielkiej Tajemniczej Przeszłości. Gdyby np. najlepszy człowiek jakiego znał, przyjaciel, bohater -stał się największym zbrodniarzem jakiego zna - dając przekonanie że KAŻDY może stać się zbrodniarzem ? Przyznasz że to byłaby historia w stylu Batmana.
To że nie wytłumaczono teraz, nie znaczy że tej historii nie ma i jej nie dostaniemy.
Film zostawił na to miejsce.
"Nie ma nic do niego, a jednak każe mu przestać byc Batmanem. Później rzuca się na niego z pięściami zamiast krzyknąć "Ej to wszystko wina Lexa, do tego porwał moją matkę". Ich walkę można było rozwiązać jednym dialogiem. No, ale nie... dostaliśmy Supermana, który bez powodu atakuje Supermana, a później tą idiotyczną sytuacje z Marthą... Kolejne idiotyzmy tego filmu."
No nasłuchał się tych historii i widział tą strzelanine.. ale tutaj jakby brakuje części historii - to fakt.
A Sups po prostu stracił cierpliwość - co mu tutaj jakiś człowieczek. Próbował najpierw rozmawiać zanim mu testosteron skoczył.
"Ok... liderem będzie, ale co dalej? No właśnie. Moglibyśmy obserwować jego drogę najpierw na lidera, później na mordercę. Mogliśmy dostać cały rozwój postaci, a tymczasem ta postać już jest rozwinięta za bardzo. Mamy za sobą dopiero 3 filmy z uniwersum, a Batmana nie ma już jak interesująco rozwijać. A odkrywanie przeszłości... prequele? Słaby pomysł."
Myślę że liderowanie trochę potrwa :p Może nie prequele ale .. Powiedzmy że przeszłość Batmana ma wpływ na teraźniejszość (logiczne).. Sugestie już mieliśmy... Scena z Waller, scena z Harley, z Jokerem... 20 lat kariery.. W szafie Batmana może być wiele "trupów". Także dosłownie.
"Przecież ludzie sami wzywają Supermana na takie jakby przesłuchanie. Po co? Bo go kochają? O nie. Boją się go i czują zagrożenie. "
Jest pokazany pogrzeb Supsa, ludzie go oplakujacy tam gdzie stał pomnik, napis, słowa Batmana..
http://www.youtube.com/watch?v=2L-VLxafV3w
W SS oficjele mówią o stracie bohatera narodowego a sprzedawca sprzedaje koszulki z logo Supsa i napisem "REMEMBER". Także nie tak to wygląda :)
"Oj kompletnie nie rozumiesz... Kapitan zginął wiele lat temu, odmrożono go gdy się zmieniły realia. To bardzo ważne dla tej postaci. Dzięki temu, że wychowywał się on wtedy gdy się wychowywał prezentuje taką niedzisiejszą postawę. To miało wpływ na postać. Superman zmieni realia jak zostanie ożywiony? Nie..."
W filmie to już na tamte czasy Kapitan prezentował niedzisiejszą postawę i nie miało to nic wspólnego z czasami :)
Superman zmieni - ludzkość uwierzy w Supermana.
"Właśnie! Dołożył Supsowi... a w BvS nawet porządnie nie pobił Supermana. Ta śmierć była kompletnie z tyłka. Wyglądała jakby Superman umarł na własne życzenie, bo miał kilka innych opcji."
To wymaga dłuższej rozmowy o choreografii, pomyśle na walkę, itd. W każdym razie- to jest dobrze pokazane. Może nie w każdym detalu, ale żeby było to co było -nie bardzo jest jak pokazać to inaczej.
Superman zabijający Doomsdaya byłby bardziej badassowy, fakt, no ale...
"I co? Później znowu straci? To już będzie odgrzewany kotlet"
I don't know. Właśnie to jest fajne -Batman stoi w sytuacji do której nie mam odniesienia - i jestem ciekaw co z nim dalej będzie i jak sobie poradzi :)
"Tutaj zachowuje sie jak tępy dres, a często jak idiota."
Przykłady ? Pamiętaj też że to nie jest wyszkolony komandos. Jest "zielony".
"I we wszystko mogę uwierzyć, ale Lex nie był dobrą postacią. Wszystko co o nim piszesz, to może tak być, ale nie wiesz tego. Zachowuje się w sposób irytujący, próbując grać Jokera. Znowu... Daje się jednej postaci cechy innej. Po co?"
Ja nie odniosłemtakiego wrazenia. Przede wszystkim że .. Cóż.. Eisenberg gra go tak że.. Jego to nie bawi. On nie ma z tych wygłupów funu. To są teksty i zachowania raczej ironiczne. Szybkie gadanie i żarty -cóż , standardowy sposób pokazywania geniusza - vide Tony Stark, doctor House, itd.
A momenty gdy "poważnieje".. miodzio. Np w więzieniu z Batmanem, gdy Sups klęczy, gdy mówi że diabeł (Doomsday) da radę.
Eisenberg kapitalnie przechodzi te "zmiany".
Nie wiem, ale.. są sugestie. Jedną z nich jest np to że Lex wystawił Batmana do walki z Supsem. Aby jednak miał szanse z Supsem - musiał mieć kryptonit. Więc zaproszenie było po to, aby mógł zdobyć info o kryptonicie.. i akurat z tymi danymi były dane o metaludziach (i nawet zrobione ikonki.. :)
No i ta zabawa z obrazem.
"A i zapomniałem o jednym w sumie bardzo ważnym. Chemia pomiędzy Clarkiem i Lois nie istnieje. W ogóle nic między nimi nie było w ani jednej scenie. "
BvS był napchany do granic różnymi rzeczami. Raczej dali to po prostu na MoS 2. Zobaczymy. Jeśli i tam tak będzie - cóż, wtedy kaplica. Ale w MoS były iskierki :)
"Między Batmanem a Supermanem jest idiotyczna więź. Najpierw się tłuką, by za chwile stać się przyjaciółmi najlepszymi."
To często słyszę - ale tego nigdzie nie było.
Batman ruszył na ratunek Marcie a potem była zabawa z Doomsym.
Jedyna więź między nimi to ta wymiana zdań gdy Sups wrócił z kosmosu. No i potem Bat jako świadek śmierci Supsa...