Ostatecznie udało mi się obejrzeć ten film z lekkim opóźnieniem. Praca na to zbytnio nie pozwala, bo po długich godzinach klikania w myszkę, nie za często jest ochota gapić się w ekran. Przechodząc jednak do meritum tematu, po obejrzeniu filmu zastanawiałem się, z skąd na niego jest tak wielki hejt. Dodam, że nie mogłem się powstrzymać i obejrzałem wiele recenzji oraz opinii na temat tego filmu. Głównym nurtem był nie kto inny jak Pan Hejt. Po obejrzeniu filmu przeczytałem jeszcze kilka tematów na forum... w sumie odczytać można jedynie skrajność opinii. Jedni hejtują bo za mało walki, bo za mrocznie, bo za dużo fabuły, bo mieszane wątki i tak dalej. Drudzy wręcz przeciwnie, że takie zastosowanie jest całkiem spoko. Według mnie nie można powiedzieć, że film jest zły. Raczej nie trafia w gusta odbiorców znających co najmniej dobrze to uniwersum. Dla mnie jako osoby, nie będącej w temacie, film wydawał się całkiem fajny. Owszem, były sceny, które skręcały... ale znaleźć obecnie film tego pokroju, bez takich momentów - znaleźć można coraz rzadziej :)
Na pewno dużo ratuje Ben Affeck w roli Batmana. W sumie dobrze mu to wyszło, nie mówię, że rewelacja, ale sceny z nim oglądałem z ciekawością. Jednak obsada Alfreda... ech, totalnie nie chybiona. To samo Lex Luthor... Rozwiązanie konfliktu między herosami też jakieś oklepane. No i finalny pojedynek nie pasował mi do ogółu.
Mimo tych wad, uważam, że jest to posunięcie w fajną stronę i odskoczni od bardziej kolorowego świata Avengers. Filmu nie chciało mi się wyłączyć w czasie jego trwania, gorsze sceny można było przegryźć, efekty robiły dobre wrażenie :) Wiadomo jest sporo do poprawki, ale po co ten hejt? Takie dobre kino na nudny wieczór :)