Film Batman v Superman podobnie jak Man of Steel dzieli widzów. Jedni wychwalają film pod niebosa nazywając nawet najlepszym filmem o superbohaterach, inni jadą tą produkcje najgorzej jak tylko mogą. Prawda jak zazwyczaj jest po środku. BvS to nie jest bezbłędna produkcja, ale do kompletnej kaszanki sporo brakuje. Oczywiście wszystko co pisze to tylko moje zdanie.
Plusem jest dla mnie na pierwszym miejscu klimat. Po Strażnikach Galaktyki, Ant-Manie i w ogóle większości filmów Marvela fajnie było obejrzeć superbohaterską produkcję, która nie stawia na humor, a bardziej na powagę i mrok. Oczywiście Snyderowi zdarza się często przesadzać z tą stylistyką i patosem, ale i tak na klimat ogólnie nie mam co narzekać. Ciekawe jest to, że Superman (całkiem słusznie zresztą) nie jest przez wszystkich uważany za bohatera bez skazy. Podobała mi się bardzo Batman. To zupełnie inna postać niż chociażby w Mrocznym Rycerzu. Tutaj mamy niemal szaleńca, który nie zawaha się zabić, by osiągnąć swój cel. Do tego wygląda naprawdę świetnie i jest dobrze zagrany. Ogólnie Batman Afflecka to najlepszy Batman od czasów Keatona. Sama końcówka jest według mnie bardzo dobra i mocna, a wszystkie sceny akcji wyglądają świetnie (poza tą z Batmobilem). No i mały plus za Gal Gadot i jej nieprzeciętną urodę :)
Błędów niestety też jest sporo. Przede wszystkim scenariusz… Gorszego dawno nie widziałem! Masa wątków wklejonych bez ładu i składu, które są urywane albo pojawiają się całkowicie z tyłka. Podobnie ze scenami, które pojawiają się często ot tak. Przykładem tu mogą być sny Batmana. Widzimy Bruce’a czekającego aż komputer odszyfruje dane nagle bum bez ostrzeżenia scena snu. Ta scena snu się kończy, to okazuje się, że to był sen w śnie… dajcie spokój. Jasne, niektóre takie momenty mogą połechtać fanów komiksów, ale co mi po nawiązaniach jeśli dany wątek czy scena nie ma sensu. Ludzie w tym filmie często zachowują się jak kompletni idioci. Już jedna z pierwszych scen prezentuje Bruce’a Wayne’a dzwoniącego do swoich pracowników. Miasto się wali, ogólnie armagedon i ogólny rozpierdziel a ci sobie siedzą w biurach i pracują… takich głupot niestety jest sporo. Mnie rozwaliła scena gdy Batman miał „włócznie” z kryptonitu i gdy pogodził się z Supermanem to ją po prostu wyrzucił. Nie zniszczył, po prostu rzucił ją obok siebie na podłogę. Mógł ją też zabrać ze sobą chociażby dla bezpieczeństwa, ale nie. A później jest zmuszony po nią wracać. Bohaterowie (oprócz Batmana) też nie dają rady Lois Lane jest kompletnie niepotrzebna przez większość filmu i nie reprezentuje żadnego ciekawego charakteru (przynajmniej ma fajną scenę w wannie). Najgorszy jednak był Lex Luthor. Domyślam się, że miał to być taki szalony, ale intrygujący villain. Wyszedł niestety niezwykle irytujący typek, którego nie mogłem zdzierżyć gdy tylko się pojawiał na ekranie. Wonder Woman w ogóle nie ma charakteru i jest wciśnięta na siłę do filmu. Superman jest taki sam jak w Man of Steel czyli bez wyrazu. To niestety spora wada, bo przez to końcowe sceny nie działały na mnie tak mocno jak mogły.
Najgorsza jest jednak nuda jaka się pojawiła w pierwszej połowie. Film mógłby zostać sporo skrócony i tylko by na tym zyskał. Niepotrzebnie poplątano historię, która nie daje bohaterom błyszczeć. Sama fabuła nie nakreśla dobrze konfliktu Batman kontra Superman, ani go dobrze nie nakręca. Do tego może być momentami niezrozumiała dla niezorientowanych w komiksach (a nie oszukujmy się do nich też jest kierowany ten film!).
Teraz czekam na dalsze losy Batmana w wykonaniu Afflecka, bo na pewno aktor jest w stanie unieść ciężar tej postaci. I nie, nie jestem fanatykiem Marvela. Uwielbiam wszystkie filmy o superbohaterach.
"Miasto się wali, ogólnie armagedon i ogólny rozpierdziel a ci sobie siedzą w biurach i pracują… takich głupot niestety jest sporo."
Przeciez to sie stalo znienacka. Jest nawet taka scena, cos uderza w wiezowiec i wtedy niejaki Jack uswiadamia sobie, ze na ratunek jest za pozno. Nie zauwazylem zeby ktos w pomieszczeniu byl oprocz niego.
Odrzucenie broni wydaje sie czyms naturalnym. To bylo narzedzie domniemanej zbrodni, gacek odruchowo to odrzucil. To takie ludzkie.
Co do reszty moge sie mniej lub bardziej zgodzic :)
"Nie zauwazylem zeby ktos w pomieszczeniu byl oprocz niego."
To dlaczego Bruce krzyczy do telefonu by ratował, czy tam ewakuował wszystkich?
"Odrzucenie broni wydaje sie czyms naturalnym. To bylo narzedzie domniemanej zbrodni, gacek odruchowo to odrzucil. To takie ludzkie."
Tak, ale potem przychodzi chwila otrzeźwienia i bierze się broń, która w przyszłości na pewno może się przydać. Przecież nie wiadomo co może jeszcze zaatakować ziemię. Samo odrzucenie nie jest niczym złym, ale pozostawienie jej tak po prostu to według mnie dość głupie zachowanie.
Z 2 wiezy WTC tez wiele osob sie nie zdazylo ewakuowac chociaz wszyscy widzieli, ze obok plonie blizniaczy budynek...:)
Oni tam walcza o zycie matki bohatera i maja sie przejmowac jakas bronia? :D Nie no, mysle, ze to jest akurat czepianie sie.
Nie jakąś bronią, a jedną z najpotężniejszych na świecie. jedyną zdolną zrobić krzywdę Supermanowi. Nikt inteligentny nie pozostawia takich rzeczy tak o po prostu na podłodze. Mógł ją chociażby wziąć ze sobą i zostawić w swoim pojeździe, a nie w przypadkowym miejscu.