Oglądałem wczoraj BvS. Mam dość mieszane uczucia co do samego filmu. Z jednej strony podoba mi się film, a z drugiej go nie.
Na plus tego filmu muszę zaliczyć kilka kwestii
1. Ben Affleck - naprawdę dobra kreacja Batmana, która przebiła kreację Bale'a. W końcu mroczny rycerz jest nim faktycznie. Nie bawi się w pół-środki i jak trzeba z nie opiernicza się w tańcu
2. Jesse Eisenberg - raz spokojny, a raz psychopatyczny multimilioner. Nie rozumiem całego hejtu jaki zgarnia Jesse za taką interpretację, ale tą postać albo się kupuje albo nie. Ja kupuje.
3. Klimat - ciężki i mroczny. Dobrze, że nie poszli w ślady MCU i nie zrobili filmu z elementami komediowymi. Żeby nie było w MCU humor mi się podoba, ale dobrze iż w BvS tego nie skopiowali.
4. Superman - cieszę się, że nie był przedstawiany jako bohater idealny, któremu zawsze wszystko wychodzi. Na plus jego powaga, ale...
5. Jeremy Irons - świetny Alfred, który nie jest wielkim moralizatorem, ale mającym dobre życiowe rady.
A teraz co uważam za minus
1. Za dużo rzeczy wynika z komiksów i seriali - dla kogoś takiego jak, który nie jest obeznany w świecie DC, wątki poruszane lub wspomniane będą niezrozumiałe i trzeba będzie zasięgnąć źródła. Teraz po przeczytaniu wiem mniej więcej co wynika z czego, ale nie chodzi o to by teraz wertować całe uniwersum, by się tego dowiedzieć. To powinno być albo przedstawione w filmie albo nie wspominane wcale.
2. Za dużo postaci na raz- rozumiem przedstawienie de facto jednej postaci jaką jest WW (no może też Batman, ale to było już kilka razy, więc nie jest to postać nowa). Jednak wrzucenie Flasha, Aquamana oraz Cyborga (jeśli dobrze pamiętam ostatnią postać) i dorzucimy jeszcze Batmana, Supermana i WW to robi się niezły chaos.
3. Walki - szczerze to spodziewałem się większej rozwałki. O ile walka BvS była dobra, to walka z Doomsday była trochę słaba.
4. Urwane lub niewyjaśnione wątki - to jest bolączką. Nie chcę wrzucać spoilerów, ale kto widział ten wie o co może mi chodzić
5. Henry Cavill - wydawał się trochę za bardzo drewniany.
Potężną bolączką tego filmu jest, że spóźnili się w wyścigu walk superbohaterów. MCU podjął ten dobry krok, że dla każdej postaci z Avengers (oprócz BW i Fury) zrobił film i pozwolił zapoznać się z nią. Dopiero potem dali ich razem. BvS wrzuca kilka postaci na raz i nic z tego nie wynika - kim są, skąd pochodzą itd. Dosłownie zaczęli od środka, a teraz zacznie się dogrywanie filmów z danymi postaciami, by ludzie sie nie pogubili. Będzie to słuszny, ale spóźniony zabieg. Gdyby serię DC wystartowali w tym samym czasie co MCU i robili filmy dla każdej postaci z osobna, to mogłoby być o wiele lepiej. Niestety jest rozczarowanie. Choć mnie oglądało się dobrze BvS, ale jako, że nie znam DC czułem się dziecko we mgle. Takiego wrażenie nie odniosłem przy filmach z serii MCU.