Jak dla mnie spore rozczarowanie. Po seansie pozostał niedosyt. Po pierwsze zbyt ciężka i przygnębiająca atmosfera. Zupełnie jakby reżyser aspirował do stworzenia epickiego dramatu z szansami na Oskary w najważniejszych kategoriach. Wyszło słabo. O ile nie ma się co czepiać Człowieka ze stali (nie było dane mu zbyt wiele pograć) i Batmana (Ben dał radę i wypadł świetnie) to już Lex wypada słabo i karykaturalnie. Tutaj duży minus bo wytwórni zabrakło odwagi do pokazania tej postaci w inny sposób a nie robić kiepską kopię po Hackmanie. Scenariusz momentami strasznie chaotyczny i niezrozumiały niepotrzebnie zdradzający przyszłe wątki. Efekty specjalnie niestety też nie powalają a sam Doomsday jest kalką trola z Władcy Pierścieni i nie przypomina komiksowego pierwowzoru. Reżyser powinien być odsunięty od tego przedsięwzięcia bo zwyczajnie nie daje rady i nie ma jak widać odpowiedniej wizji.