wszystko ze supermanem poszlo zle. walka z doomsdayem, niby taka wazna walka- batman i WW daja z siebie wszystko, a co robi supek? supek leci sobie do swojej dziuni zeby poromansowac troche i poplywac z kryptonitem. przez ten kamien traci przytomnosc w wodzie, lois go wyciaga on bierze wlocznie i nagle cala jego slabosc zniknela, leci sobie z ogromnym kawlem kryptonitu i nic, podlatuje do doomsdaya i dalej nic. swietne sceny walki przerywane co chwile aby pokazywac rozterki milosne lois i clarka... to gacek powinien dzgnac doomsdaya wlocznia, wtedy to wszystko mialoby sens, a tak przez wiekszosc walki gacek ukrywa sie ze swoim shotgunem albo ucieka przed doomsdayem, supek romansuje, jedynie WW walczy (chociaz powinna latac bo nie lubie tej wersji z niewidzialnym samolotem). dodatkowo ostatnia scena gdzie z tego co widac superman zmartwychwstaje bez twierdzy samotnosci, bez niczego... snyder chyba naprawde nie rozumie tej postaci. nawet ta nadmierna ilosc watkow nie kula mnie tak po oczach jak to, co zrobili ze supkiem.