Naiwny to chyba dobre słowo, niczym bajka dla dzieci, taki artystyczny potencjał zmarnowany na rozczulanie sié nie wiadomo właãciwie nad czym, ale to w sumie typowe dla francuskiej mentalnoãci, dziwnie mi sié oglądało te groteskowe postaci robiące dziwne miny, nie lubie takiego przesadnego nieuzasadnionego uteatralniania, ale to nic przy tym, że autor zapomniał, że broń sama nie zabija, zabijają ludzie za jej pomocą, najczéãciej bandytów, wiéc cały temat jechania od czci jej producentów jest właãnie dziecinnie NAIWNY.
scenariusz zachowuje pewną określoną stylistykę. Postacie mają byc przesadne, sami handlarze są przesadni. To jest film, który ma być jak bajka. Jeśli komuś nie odpowiada to mam wrażenie, że może nie jego rodzaj kina od co. Dla mnie nie był ani głupi ani naiwny, użyłabym słowa urokliwie zakręcony. Gdyby nikt się produkcją broni nie zajmował wojna nie zbierałaby aż tak krwawego żniwa jak teraz. Oczywiście zawsze znajdzie się ktoś kto będzie to robił ale to już inna kwestia. Bazyl chciał wyrównać swoje rachunki i je wyrówanł.
Zamiast określenia "bajka", lepsze jest określenie "kicz". Ten film nie miał klimatu bajkowego (do bajki jest potrzebna przewaga fantazji nad realizmem), lecz atmosferę kiczowatości, przerysowania i przesady, która razi.