Gloryfikacja infantylności schowana za ambitną formą. Hedonistyczne, gadżeciarskie kino naszych czasów składające hołd czczemu indywidualizmowi i nie produkujące żadnej refleksji. "Bellflower" to przykład coraz bardziej powszechnego post-filmu, którego główną właściwością jest ograniczenie znaczeń do układanki popkulturowych fantazmatów. Intelektualne pretensje tego kina budzą jednocześnie śmiech i grozę. Niestety, podobnych "niezależnych obrazów" robi się dziś coraz więcej.