Jeszcze nie miałem okazji być w kinie na filmie z podgatunku animal attack, dlatego też postanowiłem to zmienić i z ciekawości wybrałem się z kumplem na "Bestię", która okazała się być lepsza, niż podejrzewałem, że będzie. "Beast" z 2022 roku, w reżyserii człowieka islandzkiego pochodzenia, żeby nie było, nie jest wybitnym thrillerem, czy też horrorem. Mamy tu do czynienia z kinem rozrywkowym, które spisuje się w swoim założeniu całkiem nieźle. Mimo braku oryginalności, przeciętnego aktorstwa, irytującej bohaterki i fabuły mocno podobnej do "Zdobyczy" z 2007 roku, miło mi się je oglądało. Jest tu trochę gore i napięcia. Efekty komputerowe wyglądają dobrze, klimat sawanny na plus, a końcowa walka człowieka z lwem, w miarę mnie usatysfakcjonowała. Mnie jednak najbardziej urzekła scena, w której jeden z bohaterów przytula się z lwem - słodkie to było! Moja ocena dla tego filmu to 6/10.
Mnie najbardziej irytowały córki głównego bohatera. Takie typowe amerykańskie nastolatki. Widoki na pewno na plus.
Bo w powyższym komentarzu skupiłem się bardziej na jego pozytywach, niż wadach. Niektórych minusów nawet w nim nie wymieniłem, jak na przykład irytująco głupie decyzje bohaterów, duża przewidywalność itp. "Bestia" nie jest filmem złym, nawet całkiem przyjemnym, ale na wyżej, niż 6/10 zdecydowanie nie zasługuje, przynajmniej według mnie.