Chodzi zwłaszcza o infantylne dialogi, schematyczną, przewidywalną fabułę i sztuczną grę aktorów, zwłaszcza Idrisa Elby, który nijak mi nie pasował w tym filmie. A napięcie w tym filmie... jak po awarii zasilania.
Mnie bardzo mocno irytował ze względu na głupotę bohaterów do sceny powrotu kłusowników, w której lew niczym John Rambo rozwala każdego uzbrojonego po zęby przy okazji chowając im broń żeby Idris Elba nie mógł nic znaleźć i obronić swoich totalnie tępych córeczek. A już następna scena jak lew się odgraża niczym w Rambo 2 przez walkie-talkie (mogli dać napis "i`m coming to get you!") utwierdziła mnie w przekonaniu że to nie survival-horror a dobra komedia. Potem już się nie denerwowałem tylko śmiałem.