... że z PRLu można było wydostać się tak łatwo?
Niestety miłujący pokój czerwoni, strzelali do próbujących uciec za granicę. Zawsze. Strzelali do ludzi próbujących przekroczyć mur berliński, strzelali do ludzi uciekających przez zieloną granicę i zatapiali wszelkiej maści jednostki pływające opuszczające nasze wody terytorialne. Samoloty też zrzucali bez względu na to, ile osób jest na pokładzie. Pilot, który udzielałby wskazówek porywaczowi, zostałby zamknięty w więzieniu po powrocie, bo kolega by na niego doniósł. Nawet łodzie patrolowe patrolujące brzeg morski nie miały prawa zatankować tyle paliwa, żeby wystarczyło im na Bornholm (była próba ucieczki podjęta przez żołnierzy patrolujących wybrzeże, ale zbrakło im paliwa i nasze wspaniałe lotnictwo zatopiło łódź patrolową na Bałtyku, w połowie drogi).
Czerwoni nie po to zapewnili nam raj na ziemi, żebyśmy mogli go opuścić. Oficjalnie tego raju nikt nie opuszczał bo nie chciał, a nieoficjalnie to granice były pilnowane od zewnątrz. Wszędzie tam, gdzie czerwonemu udało się sięgnąć ramieniem i zasiać ziarenko komunizmu, granice musiały być strzeżone od środka. Dobrowolnie w raju nikt nie chciał pozostać (poza tymi, którzy rajem zarządzali i go strzegli)