Niby kolejny film z brytyjskiego nurtu filmów "robotniczych", w których dramat społeczny przeplata się z komedią, a jednak bardzo świeży. Głównie dzięki kapitalnej roli Jamie Bella. Entuzjazmem i naturalnościa przypomina mi małego Chrystiana Bale'a z "Imperium Słońca". Cechuje go podobne szczere dziecięce zaangażowanie w rolę. Wystarczy obejrzeć scenę, w której Billy rozładowuje wściekłość, tańcząc na ulicy. Niemal natchniona.