Renji nie ma wyrazu zarozumiałego tylko totalnego krety a. .. Najbardziej nieudana postać

ufff, czyli nie jestem jedyna, której postać Renjiego w filmie grała na nerwach, pełna zgoda z @ancykaj, njabardziej nieudana postać, a ma przecież w sobie taki potencjał, ehh.

Renji straszny... ale właśnie gra na początku idealnie odwzorowała klimat pierwszych tomów mangi. Szkoda, że potem jakoś zaczęło wszystko odstawać

Co mi się nie podobało to wygląd Rukii. Zawsze uważałam, że była w wieku Ichigo (przynajmniej w chwili śmierci) tylko była kurduplem, a tu dali jakiegoś dzieciaka. To samo w przypadku Byakuyji. Miał być przystojniakiem, kapitanem dla którego ważny jest honor i obowiązek. Nie widać było po nim, że robi to bo musi ale tak naprawdę nie chce. Z Renjim też nieźle. Każą mu zabić Rukię, a on OK, nie ważne że to moja przyjaciółka. Najlepsze było jak Ichigo męczy się żeby ich pokonać a tu Rukia wyskakuje z przeprosinami i już, wybaczamy ci. No i szkoda, że nie było egzekucji w Społeczności Dusz i przybycia Ichigo (dla mnie jeden z najlepszych odcinków), ale rozumiem, że nie da się zmieścić około 200 godzin w 2.
Reszta postaci też była raczej tłem. Podobał mi się ojciec (chociaż nie był napakowany jak w bajce), szczególnie jak mu przywalił z łokcia.

Zapomniałam jeszcze o nieużyciu w filmie świetnej muzyki z anime, którą po tylu latach od zakończeniu serii nadal chętnie słucham.

Mi też brak ikonicznych kawałków psuł nieco odbiór.

Nie oglądałem anime, ale do filmu podchodziłem z pozytywnym nastawieniem. Chciałem nawet ocenić na 6, bo jako tako się to oglądało do mniej więcej pół godziny przed końcem, ale samo zakończenie to jest po prostu żenada. Chłop dostaje wpierdziel od tego antybohatera, potem nagle zdobywa jakieś moce jak to bywało zazwyczaj w filmach walki ze Stalone, albo Van Damem(tak, jak byłem mały podobało mi się to :p). Potem w tej walce z mistrzem czy kim tam, ta niby bogini żeby go ocalić udaje jaki to jest niedobry, że dotknął szaty mistrza. Chyba nawet pies jakby to oglądał skapnąłby się, że coś tu jest grubymi nićmi szyte. Jak dla mnie film o wszystkim i o niczym, możliwe że zmarnowany potencjał, nie wiem, fani anime pewnie wiedzą, ja anime nie lubię i sprawdzać nie będę(jakby co to fantasy lubię, ale te chińskie czy tam japońskie klimaty mi nie pasują).

Mam mieszane uczucia. Pomijając sporo odstępstw i brakujących wątków, to nawet dało się to obejrzeć. Jednak całość ma dość jednolity ton. Brakuje to momentów, które nieco spuszczą powietrza, czyli brakuje KONa. To największa wada tej produkcji. :) Powinno być też kilka ikonicznych momentów, jak kopnięcie Ruki przy pierwszym spotkaniu.

Jakoś nie widzę kontynuacji. Siłą Bleacha (właściwie 1 arcu) jest mnogość wątków i postaci. W kinówce nie da się tego oddać porządnie. Jak zrobią to chętnie obejrzę, ale wątpię by powstała kolejna część.