Fabularnie "Bliźniak" jest koszmarnym gniotem ale jako pokaz technologii sprawdza się całkiem nieźle. W niektórych scenach faktycznie uwierzyłem że oglądam młodego Willa Smitha (kiedy indziej była to upiorna dolina niesamowitości). Wszystko inne, razem z uroczą Mary Elizabeth, jest potraktowane pretekstowo - ot, "Tożsamość Bourne'a" dla ubogich. Polecam tylko ze względu na możliwość zerknięcia, co w kinie za kilka lat może być normą.