PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8042}

Blisko ciemności

Near Dark
1987
6,1 3,0 tys. ocen
6,1 10 1 2964
6,9 16 krytyków
Blisko ciemności
powrót do forum filmu Blisko ciemności

Wampiry w ujęciu Kathryn Bigelow - zaskakująco chybiony horror, który posiada jednak pewne plusy. Początek jest tutaj obiecujący: dziewczyna przemienia chłoptasia-rednecka w nocnego krwiopijcę, po czym zostaje on wcielony do wampirzego gangu. Jednak, im dalej, tym gorzej. Z czasem fabuła zaczyna obrastać coraz większą ilością głupot i dziur logicznych. "Dziecięcia nocy", światła słonecznego, owszem, boją się, jednak co rusz raczy się nas ujęciami, na których widać, jak biegają w środku dnia osłonięte kocami. Jedna taka scena - jeszcze ujdzie, problem w tym, że jest ich tu mnóstwo i świadczyć mogą jedynie o braku inwencji ze strony tandemu scenarzystów. Szczytem absurdu jest zaś moment, w którym okazuje się, że ażeby przestać być wampirem, wystarczy.... poddać się transfuzji. Skoro to takie proste, to dlaczego w takim razie wszystkim bohaterom nie przetoczyć krwi i niech zostaną jedną wielką, kochająca się rodziną? To posunięcie fabularne to chyba największa bzdura, z jaką się zetknąłem w wampirzej "mitologii" obok rewelacji z tzw. "Sagi Zmierzch". Co gorsza, twórcy niszczą w ten sposób najlepszy zwrot akcji w całym filmie (ten ze spotkaniem w motelu), który mógł zaowocować czymś naprawdę ciekawym, konfliktem wychodzącym poza ramy zwykłego kina rozrywkowego.
Jakby na przekór wszelkim wadom, udało się jednak w "Near Dark" wykreować interesujący klimat,do czego walnie zresztą przyczyniła się ścieżka dźwiękowa autorstwa Tangerine Dream. Przyznam też, że poszczególne postaci zostały całkiem fajnie pomyślane (w końcu mamy tutaj Lance'a Henriksena i Billa Paxtona). Cały potencjał tkwiący w tej historii został jednak zmarnowany przez idiotyczne rozwiązania, które ciężko inaczej nazwać, niż jako zwyczajne pójście na łatwiznę.

Caligula

Mam podobne odczucia w stosunku do tego wczesnego dziełka Bigelow. Spodziewałem się kina z nieco wyższej półki niż większość horrorów z lat osiemdziesiątych, ale mocno się zawiodłem. Ganianie wampirów w pelerynkach z kocyków było naprawdę przekomiczne, tak samo jak szybkość z jaką noc przechodziła w dzień. O metodzie na wyleczenie wampiryzmu szkoda gadać, albowiem tak trywialnego rozwiązania nie widziałem dawno w żadnym filmie o wampirach.