PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=619201}
7,9 228 745
ocen
7,9 10 1 228745
4,9 48
ocen krytyków
Bohemian Rhapsody
powrót do forum filmu Bohemian Rhapsody

Jestem rozczarowana decyzją członków Queen.. Freddy był wspaniałą, ale kontrowersyjną
postacią, więc jak można to usunąć z biografii? Szkoda.. Deppa uwielbiam, ale On nie pasuje do
zagrania Mercurego..

kasinka789

Też jestem tym rozczarowana, po co wogóle nagrywać biografię, która nie będzie pokazywać prawdy. Żałuję też, że Cohen nie zagra Freddiego, według mnie nadawała by się do tej roli, gdyby zapuścił wąsy byłby bardzo do jego podobny. No a Depp nie nadaje się na Mercurego.

kathrina357

No właśnie. Poza tym może trzyma się super, ale jest za stary do tej roli. No i to zupełnie inna postura! Szkoda, wielka szkoda..

kathrina357

Również żałuje, że Cohen nie zagra ale popieram jego decyzję i podziwiam go, że postąpił tak fair - nie ma sensu kręcić biografii z zatajaniem pewnych oczywistych i znanych faktów - to nie kompromis to kompromitacja. Cohen idealnie nadawał się do roli Freda - fizyczne podobieństwo znaczne poza tym posiada duży luz, swobodę i szaleństwo - fizycznie i psychicznie odpowiadał do roli jak nikt inny. Szczerze mówiąc widzę dwa wyjścia - tego filmu w ogóle nie powinno się kręcić, skoro ma być ugrzecznionym i bezbarwnym produktem dla mas, albo trzeba od produkcji odsunąć Rogera i Briana bo mają irytującą wizję zarobku fortuny w zamian za ośmieszenie osoby Mercury'ego. Jeśli ten film ma być hagiografią to na pewno się na niego nie wybiorę z szacunku dla Freda.

madz20

Wydaje mi się, że film nie powstanie. chociaż zawsze możliwe jest, że muzycy zespołu Queen i Sacha dojdą do porozumienia.

kasinka789

Nie wiem, czy ktoś jest zdolny przemówić do rozsądku czy też dotrzeć do sumienia Maya i Taylora - pieniądze ich zaślepiają, żądza zysku jest ważniejsze niż zrobienie dobrego filmu.

ocenił(a) film na 7
madz20

Mam nadzieję, że film powstanie. Również uważam, że film powinien pokazywać prawdę. Wiadome było, że nie zrobią z tego filmu komedii familijnej.

IronManMK42

Ja też mam taką nadzieję, w końcu zapowiadany jest już od 2 a może nawet 3 lat i czekam na niego od pierwszej plotki o planowanej produkcji.
Życiorys Freddiego to materiał na wspaniały, pełen zwrotów akcji film - idealny dramat. Na pewno zainteresowałby nie tylko fanów Queen i Freda, ale całe rzesze ludzi - w końcu Freddie to jeden z największych wokalistów muzyki popularnej, wspaniały frontman, kompozytor, wręcz muzyczny wizjoner a do tego barwna postać o nieszablonowym życiorysie.
Planowanie nakręcenia filmu pod hasłem lekki, łatwy i przyjemny to po prostu przegięcie i kompromitacja.

ocenił(a) film na 7
madz20

Mała poprawka. jeden z największych wokalistów muzyki rock.

IronManMK42

Nie chciałam zawężać Freda do muzyki rockowej - w końcu eksperymentował z disco, popem i operą :D - wszędzie się sprawdził :) - ciężko, żeby było inaczej z takim głosem i taką charyzmą... Dla mnie to król królów wśród bosów muzyki!

ocenił(a) film na 6
madz20

Nie sądzę żeby chodziło tu o pieniądze, bo akurat Panowie nadal są jednymi z lepiej zarabiających muzyków na Wyspach.

ReadyFreddie

Z tym, że im więcej ma się pieniędzy tym mocniej ich się pożąda i nie umie się powiedzieć "dość"... równie dobrze może to być niegasnąca potrzeba bycia na świeczniku...
Nie dywaguję dalej - nie jestem w stanie wczuć się w umysły mocno starszych panów...
Jednego jestem raczej pewna - o jakość produkcji im nie chodzi, bo szukanie odtwórcy roli Freda wygląda na regularną łapankę.

madz20

Fizyczne podobieństwo? On jest jakieś pół metra wyższy od Freddiego ;)

aneczka102

No z tym pół metra przesadziłam :D.

aneczka102

No i co z tego, że wyższy? Freddie miał niecałe 180 cm wzrostu ale wyglądał na sporo wyższego dzięki temu, że świetnie się ubierał.
Wszyscy jego biografowie zwracają uwagę na to, że wydawał im się sporo wyższy i byli zdziwieni, gdy go poznali, że jest taki chudy i niski.
Gdybyśmy byli tacy drobiazgowi nigdy nie znalazłby się aktor odpowiedni do roli Freddiego, a Cohen mimo, iż jest Brytyjczykiem ma odpowiednią
urodę by zagrać człowieka o orientalnym pochodzeniu.

madz20

Ja po obejrzeniu "Dystryktu 9" wpadłam na pomysł, że to Sharlto Copley powinien zagrać Freddiego. I do dzisiaj mi to w głowie siedzi. Tylko jak to zasugerować producentom???

ocenił(a) film na 5
kasinka789

Zgadzam się z przedmówcami, wygląd Freddiego był też jaką składową jego charyzmy. Tak mi się wydaje... Depp jest zbyt asteniczny, za niski, nie ma w nim tej siły, która była we Freddie'im i jego pełnym głosie płynącym z jego postawnego ciała :) Na pewno dała się jakoś przygotować Deppa, ale tak mi żal Cohena, który nie dość, że ma lepsze predyspozycje jeżeli chodzi o wygląd zewnętrzny, to jeszcze jest Brytyjczykiem i na pewno będzie miał lepszy akcent, dzięki któremu też wypadłby bardziej wiarygodnie... Wielka szkoda, naprawdę...

Lotta_Rosie

Depp swego czasu miał grać Osbourne' a - nie wiem dlaczego zawsze jest widziany jako odtwórca tuzów muzyki rockowej.
Dziś gdy patrzę na Deppa widzę posuniętego w wieku zapuszczonego grubaska z postępującymi zakolami, który usilnie zgrywa młodzieniaszka - nie wyobrażam sobie by mógł on wcielić się w postać Freddiego...

madz20

Może zaangażują kogoś innego, ale nawet to i tak lipa.. W końcu skoro film ma być grzeczny to co to za biografia Fredka?

kasinka789

Może po prostu Taylor i May marzą o filmie, w którym ich postaci będą wyeksponowane na równi z postacią Freda, a lepiej taki film nazwać biografią Freddiego, bo się po prostu lepiej sprzeda.
Po co pokazywać starannie postać Mercury'ego skoro można w tym czasie po raz kolejny opowiedzieć jak Brian skonstruował sobie swoją Red Special :-/... Ego tych panów - zwłaszcza Maya cierpi, a taki film jest po pierwsze okazją do zarobku, a po drugie możliwością schlebienia sobie... Całe 20 lat byli w cieniu Freddiego - dziś sobie to odbijają, ten film w ich zamyśle to z pewnością kolejny sposób na zaznaczenie swojej roli w Queen... Mnie tylko dziwi, że przez 20 lat od śmierci Freda nie dali się ponieść wenie i nic nie komponują, nie tworzą, żyją dawnym życiem i udają, że nic się nie zmieniło... Są śmieszni i żałośni.. Jak tylko zobaczyłam, że zajmują się produkcją filmu miałam złe przeczucia, dziś z przykrością stwierdzam, że słusznie :(.

ocenił(a) film na 5
madz20

A ja się właśnie zdziwiłam, wydawało mi się, że pozostali członkowie zespołu świetnie zdawali sobie sprawę z tego kto przyciągał uwagę w Queen i nie mieli z tym żadnego problemu. Wydawało mi się, że każdy z nich przekazywał emocje na swój sposób i miał w zespole swoją własną rolę i pole do popisu. Wielokrotnie Freddie mówił w wywiadach, że nie czuje się liderem w zespole, jest po prostu jego frontmanem, ale pracują wszyscy na równi. Na płytach jest napisane kto komponował i pisał teksty poszczególnych piosenek i widać, że to zawsze była praca wszystkich członków zespołu. Album Made in Heaven miał się ukazać, zgodnie z wolą Freddiego, 4 lata po jego śmierci i tak właśnie się stało. Wydawało mi się więc, że członkowie zespołu traktują spuściznę po nim z najwyższym szacunkiem i powagą, więc nie pozwoliliby żeby o Freddiem powstał jakiś kasowy gniot klasy b.

Nie wiem, czy oni sobie nie zdają sprawy z tego, że fani i tak znają prawdę (w znaczeniu - są świadomi kontrowersyjnych faktów) o Freddiem i uładzony, powierzchowny obraz jego osoby, który miałby przedstawiać film ich po prostu obrazi?

Gdyby jeszcze Deep był takiej klasy aktorem jak Dustin Hoffman, Anthony Hopkins czy Jack Nicholson, to patrzyłoby się przez palce na niedopasowany wygląd, bo wiedzielibyśmy, że on podźwignie rolę. Ale wydaje mi się, że Deep nie podźwignie tej roli, a jeśli tak się stanie, to będzie to dla mnie zaskoczenie roku.

W ogóle Deep Osbournem? Co to za pomysł? Ten facet dawno stracił luz i dystans do siebie, nie godzi się z upływem czasu, chyba nie zauważył, że jego chłopięcy urok przeminął 10 lat temu i warto by wkroczyć w inny etap życia. On tego nie chce, więc wpadł w kryzys wieku średniego, co odbija się na jego karierze i wizerunku. Już bym chyba wolała, żeby zaproponowano rolę Freddiego Zacowi Efronowi chyba -_-'

ocenił(a) film na 5
madz20

Faktycznie, oni już nic ważnego nie komponują. W ogóle zmiana wokalisty z charyzmatycznego i dobrego na równie charyzmatycznego i dobrego udała się w świecie muzyki rockowej tylko zespołowi AC/DC. Ten cały pomysł z Paulem Rogersem spalił na panewce, choć wiem, że nie można go nazwać nowym wokalistą Queen. Z tego powodu powodu członkowie zespołu, którzy wypłynęli dzięki Freddiemu powinni mu sprawić film - ikonę, taki, o którym będzie głośno i skończy się nominacjami do Oscarów i Globów. Bo Freddie lubił blichtr ;) Był w duszy skromnym człowiekiem, ale i ekscentrykiem, więc podobałoby mu się :) Tak myślę. Jeśli tak nie będzie, to będę się modlić, żeby ten film naprawdę nie powstał.

Lotta_Rosie

Freddie był artystą pełną gębą, rozumiał, że sztuka musi się wyróżniać, szokować ale musi też posiadać pewien ładunek emocjonalny i odznaczać się jakością.
Był twórcą pracowitym, dokładnym, dawał z siebie wszystko, najważniejsza była perfekcja, którą zadręczał współpracowników :)!
Nieliczne wywiady, których udzielił były dwuznaczne, ironiczne i prześmiewcze, on doskonale rozumiał show biznes, do życia podchodził lekko - z przymróżeniem oka,
dlatego z pewnością, gdyby przyszło mu decydować o tym jak ma wyglądać jego biografia nie chciałby pompatycznie- lirycznego filmu, tylko dzieło wieloznaczne, tętniące
życiem - pokazujące jego niebywałą ekspresję.
Co do panów z Queen to myślę, że od kilku lat im nieźle odbija, z wiekiem tracą dystans. Faktycznie po śmierci Freda zachowali się ok, ale ostatnio zachowują się jak przekupki, co roku wypuszczają kolejne dvd, po raz kolejny wznawiają stare wydawnictwa , koncertują ze zgranym materiałem i co raz to innymi wokalistami... Nie ma to nic wspólnego ze sztuką, odcinają w nieskończoność kupony, ten film w ich zamyśle najwidoczniej również miał/ ma być sposobem na zarobek, skoro jedyną myślą, która im przyświeca to zrobienie filmu "familijnego". Wole poczekać kolejne kilka lat i zobaczyć dobry film, zamiast jakiejś farsy nie mającej nic wspólnego z rockowym stylem życia.

ocenił(a) film na 5
madz20

Zgadzam się z każdym Twoim słowem. Miejmy nadzieję, że fala krytyki po rezygnacji Cohena da im do myślenia.

ocenił(a) film na 5
madz20

Odnośnie pompatyczności, to na pewno nie chciałby pompatycznego filmu, ale nie zapominaj jaką muzykę tworzył. Piosenki takie jak Who Wants To Live Forever czy Show Must Go On są naładowane emocjami z wysokim c. Krytyka wręcz zarzucała zespołowi, że tworzą za dużo piosenek-hymnów, na co odpowiedzią ze strony zespołu był bardzo ironiczny i pełen dystansu teledysk do I Want To Break Free. Należy też pamiętać o tym jak Freddie wydawał pieniądze, jakie huczne imprezy robił, jak kochał koty i swój staw z karpiami koi ;) Film o nim powinien być właśnie taki jak jak jego muzyka, przebieranki, teledyski, ale też taki jaki Freddie był prywatnie. Skryty, nieufny, zdystansowany do ludzi. Sama nie wiem jak to powinno wyglądać, bo stworzenie scenariusza do takiego filmu wydaje mi się być naprawdę ciężkim zadaniem. Freddie bardzo chronił też swoją prywatność, film nie może go z niej ogołocić, a jednocześnie warto by było gdyby pokazywał przemiany, które zaszły w jego burzliwym życiu. Freddie lubił rozrywkę, swój dom w Montreux uważał za strasznie nudny, a jednak pod koniec życia to właśnie tam znalazł ukojenie podczas choroby. Naprawdę, nie wiem jak będzie wyglądał ten film, ale wiem, że będzie to teatr jednego aktora - tego, który zagra główną rolę. Dlatego tak się boję ;)

A Freddiego kocham od lat i mam wszystkie albumy Queen. Najwyżej nie pójdę na ten film.

Lotta_Rosie

Ale oba wymienione utworzy napisał Brian May :) stąd pewnie ta pompa :D.
Warto, żeby film pokazał, że artyści są osobami złożonymi - innymi na scanie, a innymi w życiu. Takie "odczarowywanie" gwiazd ma swój urok, a przede wszystkim ujmuje szczerością.
Pokazanie ludzkiej twarzy Freda, jego delikatności wobec bliskich, wrażliwości na zło świata, jest więcej warte niż kręcenie filmu, który skupi się na najważniejszych momentach w karierze - w końcu każdy zna tę stronę jego życia, a naprawdę ciekawe jest to jaki był, kiedy gasły światła.

ocenił(a) film na 5
madz20

"Ale oba wymienione utworzy napisał Brian May :) stąd pewnie ta pompa :D." tak, ale wszyscy musieli wyrazić zgodę na robienie właśnie takich piosenek. Zauważ, że był moment, kiedy zespół przestał nagrywać, a wszyscy jego członkowie skupili się na własnych projektach. Wtedy to co robił Freddie sam nie cieszyło się taką popularnością, jak utwory nagrane z zespołem. Freddie poszedł wtedy za swoim umiłowaniem do opery, czyli właśnie tego, co cechuje raczej nadmiar niż umiar ;)

W jednym z wywiadów ktoś zapytał Freddiego co myśli, jak wychodzi na scenę i widzi takie tłumy jak na Wembley, a on odpowiedział, że myśli o tym jak mnożą się zera na jego koncie. Co nie oznaczało, że nie kochał swojej publiczności. Nie zapominajmy też, że Freddie wychodził na scenę w purpurowej pelerynie i królewskiej koronie. Mówił też, że gdyby nie wielkie, wystające zęby jego wygląd byłby idealny. Kiedyś, na początku kariery, kiedy zespół jeszcze nie zarabiał pieniędzy Freddie zastawił kurtkę May'a, bo miał ochotę wracać do domu taksówką, a nie miał na nią pieniędzy. Myślę, że gdy gasły światła on nadal pozostawał ekscentryczny, inaczej byłby nieautentyczny.

Gdyby udało się zrobić właśnie taki film, kolorowy, energetyczny, emocjonalny i do tego kasowy, to Freddie byłby usatysfakcjonowany ;) Nie chciałabym tylko jednego - żeby od połowy ukazywano jego cierpienie i powolne umieranie na aids.

Lotta_Rosie

Pierwsza płyta Freda podyktowana fascynacją muzyką disco była przeciętna, ale "Barcelona" jest płytą bardzo dobrą.
Nie wiem czy opera to nadmiar, dla mnie to harmonia, prawda i emocja - wszystko idealnie współgra, by raz koić a później niepokoić.
Jakby nie patrzeć tylko Freddie skupił na sobie uwagę solową działalnością, wysiłki Briana i Rogera przeszły do lamusa, nikt o nich nie pamięta.
Mnie May zawsze kojarzy się z zamiłowaniem do patosu, zwróć uwagę na to jak opowiada o procesie twórczym, karierze, sławie - wyraźnie się tym upaja. Jego brak dystansu
świetnie widać w filmie "Klasyczne albumy rocka: A night at the opera", gdzie momentami traci kontakt z rzeczywistością opowiadając o piosenkach, które sam skomponował, nie nawiązuje do innych numerów z płyty, zasług innych kolegów, pieje bez pamięci nad sobą. Myślę, że tego mu było trzeba UWAGI, którą kiedyś ściągał Freddie. Odbija sobie to teraz z nawiązką, koncertując z Taylorem, który plecie bzdury, że to Deacon ich opuścił i zostali sami więc działają jak mogą we dwoje. Deacon ma po prostu trzeźwy osąd i klasę, jaki sens ma koncertowanie ze starym materiałem? Niech komponują, przecież są tacy świetni!

ocenił(a) film na 5
madz20

No właśnie ja tego filmu nie widziałam. To znaczy widziałam końcówkę, bo ja niestety zapomniałam, że mam go obejrzeć w tvp kultura :P W tej końcówce już tylko literaturoznawcy głowili się nad Bohemian Rapsody i wypowiedzi May'a nie widziałam, ale znajdę w internecie i chętnie obejrzę, bo szczerze mówiąc nie wiedziałam, że członkowie zespołu tak się teraz zachowują....

Lotta_Rosie

Znając zamiłowanie TVP do powtórek pewnie możemy oczekiwać niebawem kolejnej emisji dokumentu :D.
Może ja już zbyt krytycznie na nich patrze ale zwyczajnie mnie mierzi jak ludzie nazywający siebie artystami, którzy kiedyś robili świetną muzykę, dziś nie tworzą nic nowego, a ciągle odgrzewają stare, wszystkim dobrze znane numery i oczekują uznania. Bo to już nie chodzi o to, że robią to bez Freda, oni umniejszają sobie i dawnym dokonaniom - szkoda ich, powinni wiedzieć kiedy powiedzieć "dość".

madz20

Nie uważacie, że fakt, iż Brian i Roger upierają się przy "ugrzecznionej" wersji biografii Mercurego związany jest nie z ich pazernością i chęcią ohydnego zysku, ale z szacunkiem do kolegi właśnie? Freddie miał obsesję na punkcie swojej prywatności i strzegł jej jak ona w głowie. Był Wielkim Mistyfikatorem,świadomie kreował swój obraz w mediach, nigdy nie pokazał publicznie swojego wnętrza, jaki jest naprawdę. Gardził prasą brukową i miał bardzo negatywny stosunek do mediów. Dlaczego więc 20 lat po jego śmierci świat ma oceniać jego słabości i zaglądać mu w majtki?
Koledzy z zespołu doskonale znali jego stosunek do prasy i mediów. Nigdy nie byli pospolitymi sprzedawczykami. To ludzie "starszej daty", może warto spróbować zrozumieć ich motywacje, a nie od razu oskarżać o działanie pod wpływem najniższych pobudek, jakimi jest hajs. Poza tym wciąż żyje siostra Freddiego (a może i matka, tego nie śledzę), jak one czułyby się widząc jakiś hardcore i obsceniczność na ekranie 20 lat po śmierci ukochanego syna? Podczas, gdy on za życia obsesyjnie wręcz chronił swoje życie prywatne.
Mimo, iż z niecierpliwością czekałam na ten film i jestem zawiedziona rozwojem sytuacji, to staram się po ludzku i na podstawie swojej wiedzy o zespole, zrozumieć motywacje Briana i Rogera i jestem mega zaskoczona na minus tym całym oskarżycielskim tonem i atakami wobec nich.

ocenił(a) film na 7
madz20

Lubię twe komentarze.
Ogólnie to chyba polscy fani najbardziej po nich jadą.

shamar

Niestety coraz dostarczają powodów do narzekań...
Chciałabym wreszcie móc zaprzestać ich krytykować, ale... zwyczajnie mnie prowokują :D!

ocenił(a) film na 7
madz20

Też miałem taki okres... Po czym, odpuściłem.
Już mnie nie wkurzają bo ich zlewam. Stracili cały mój szacunek. Pogodziłem się z tym, żeby nie traktować ich poważnie.
I z tym, że niczego dobrego z ich strony już nie dostaniemy. ;)

shamar

Niczego bardziej nie pragnę jak nic od nich nie dostawać :), nie mogę tylko pojąć tego, że May i Taylor są na tyle niehonorowi, że pod hasłem Queen sprzedają substytuty dawnej świetności... Powinni się pod tym podpisywać swoim imieniem i nazwiskiem a nie sugestywnie wciągać w te komercyjne gierki Deacona i pamięć po Mercurym... Dla mnie jest to zwyczajnie niesmaczne.

ocenił(a) film na 3
kasinka789

Ponoć Ben Whishaw został ostatecznie wybrany, ale kto wie co jeszcze wymyślą.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones