PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=619201}
7,8 254 tys. ocen
7,8 10 1 253570
5,2 74 krytyków
Bohemian Rhapsody
powrót do forum filmu Bohemian Rhapsody

E. Nie.

ocenił(a) film na 3

Bohemian Rhapsody boli. W sensie - oglądanie boli. Ja naprawdę nie wiem, naprawdę - naprawdę, skąd w ogóle jakiekolwiek pozytywne recenzje. Tego serio nie idzie oglądać. Malek jeszcze jako Freddie z Błękitnej Ostrygi jak cię mogę, ale kurka, jak go pokazali na początku, z tą fryzurą dozorcy z psychiatryka i gruuuuuubo przesadzoną górną szczęką, to - serio - parskłam. Parskłam ostro. Człowiek się skupić nie mógł na filmie, bo jedyne co widział, to zęby. No c'mon. A już scena, w której Malek pseudonim Szczena, wszedł na dżamprezkę i zobaczył swoją przyszłą - niedoszłą, i się do niej uśmiechnął (a kysz!) i ona na niego spojrzała jak na Hemswortha w Thorze: Ragnarok, no to wtedy to tylko pokręciłam głową z politowaniem.

I jeszcze powiem tak, że historii Queen czy Mercury'ego nie znam za bardzo i pewnie nawet bym łyknęła jak pelikan, ale maż przejął po mnie sporo psychotycznych zachowań i zamiast oglądać film, czytał genezę powstania kapeli i życiorys Freddiego. No i to podobno było tak, że Freddie to był mega nieśmiały ziom, taki wiecie, Ian Curtis, tylko na scenie się zapominał. No i był trochę pozytywniejszy. A, no i miał bardzo wystającą górną szczękę, a Ian Curtis... nie. A w filmie to normalnie, sziet, to jest Pani Barbara, mówię serio. Koleś rzuca ciętymi ripostami jakby miał pożar w pupie (cenzura FW mnie zadziwia). I to nie takimi ciętymi ripostami jak Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty. To są cięte riposty Ricky'ego Gervais'a.
...

Przesadziłam. Kevina Jamesa.

...
A słuchajcie, Brian May to jest anioł nie człowiek. Anioł. A-N-I-O-Ł.

Kurde, mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. Autentycznie, tyle mi b.a.d.z.i.e.w.i.a zostało w głowie, że chyba muszę sobie zapodać Straw Dogs, żeby te obrazy wymazać :/ Na przykład Freddie płacze nad swoim geniuszem przy komponowaniu Bohemian Rhapsody. A tak btw, to on Bohemian Rhapsody skomponował w łóżku, leżąc na plecach i przygrywając na fortepianie, który był jednocześnie zagłówkiem tegoż łóżka. Czaicie bazę? Bardzo mnie też wzruszyła scena, w której przyszła - niedoszła mówi Freddiemu, że jest gejem, bo Freddie to też przy okazji miał IQ pantofelka i aż dziw, że go ta przyszła - niedoszła nie karmiła Gerberami.

Podsumowując - to jest tak słodkopie..y bełt, że aż się smutno robi, że to to w ogóle ujrzało światło dzienne.

A tak w ogóle, to uważam, że Malek powinien dostać Oscara za to, że przy tej charakteryzacji (czytaj: totalnie absurdalnej górnej szczęce), nie miał zespołu karpia.

ocenił(a) film na 5
posepny_czerep

Twój post wymiata :-):-):-):-):-):-)
Ja ten film cenię i cenić będę za to, że otworzył wrota mojej dotąd zaspanej chyba(choć niemłodej)duszy na geniusz wszechstronnej muzyki Królowej,którą teraz namiętnie,w szczegółach i z wielkim zachwytem zgłębiam.Jestem oczarowana(to i tak skromne określenie) Freddiem(prawdziwym,żeby była jasność) jako wybitnym wokalistą z (dosłownie) nieziemskim głosem, muzykiem, artystą,człowiekiem, mężczyzną. Czytam biografie,artykuły, studiuję filmy dokumentalne o NIM i o zespole, zalewając się łzami wzruszenia nad Jego smutnym końcem-zwlaszcza w odniesieniu do siły,mocy,charyzmy i dokonań w latach zdrowia i witalności. Wierzę jednak, że On "gdzieś tam" jest podobnie jak moja Mama... Zostawił tyle piękna w postaci cudownej,niepowtarzalnej twórczości, koncertów,które chwytają za serce i zmysły. Cześć pamięci Freddiego. Show must go on....
A film- zawiera dużo przekształceń i nieścisłości. To tylko film.Cenię Ramiego Malek bo ewidentnie chłopak mocno się starał. Nic gość jednak nie poradzi na to, że nie ma takiej charyzmy i męskości jak Pan Mercury. On był jedyny w swoim rodzaju pod każdym względem.

ocenił(a) film na 3
Mila1505

Może w tym jest metoda :) Ja słuchałam i słucham Queen bardzo dużo, acz na wyżyny - moim zdaniem - wzbili się przy Innuendo i to jest absolutny majstersztyk. Freddie to była niezwykła postać, NIEZWYKŁA. Jest mi po prostu cholernie przykro, że zrobili z niego zastraszonego gościa, którego być albo nie być, zależało od dobrej woli kolegów z zespołu. Ech.

ocenił(a) film na 5
posepny_czerep

Tak,płyta Innuendo jest cudowna. Czar melodii, różnorodność instrumentalna utworów,przy tym nieziemski wokal Freddiego-gdzie był już wtedy w bardzo złym stanie zdrowia.Ja mam wrażenie, że Jego talent był silniejszy od śmiertelnej choroby.
Ogólnie, cała twórczość Freddiego, zespołu była majstersztykiem. Wybitne było to, że potrafili przeplatać zarówno w poszczególnych utworach,jak i na kolejnych płytach skrajnie różne gatunki i za każdym razem efekt jest fascynujący. Ostatnio wsłuchuję się w albumy Queen z lat 70-tych. Doznaję przy tym metafizycznych wrażeń.
Do tego koncerty,które są zjawiskiem piorunującym(w pozytywnym znaczeniu oczywiście) a charyzma Freddiego "rozwala"skały. Jego wokal na żywo.....to trzeba usłyszeć.Mam nadzieję taki koncert zobaczyć na kinowym ekranie.
A jeśli Brian i Roger chcą teraz pomścić jakieś swoje niespełnione ambicje kosztem pamięci Freddiego,to byłoby to strasznie bolesne. Również dla licznych wieloletnich fanów zespołu. Przecież Freddie był zawsze dla nich lojalnym przyjacielem,co sami podkreślali. W biografiach są informacje o depresji jaką Brian przeżył bo odejściu kolegi. Sam mówił, że czuł jakby stracił brata. A teraz? Czyżby tylko John okazał się lojalny odchodząc już jakiś czas temu z zespołu? Bo te współczesne koncerty Queen to jakieś nieporozumienie.