To co mnie razi po oczach to przedstawienie Jima Huttona w tym filmie. Jestem fanką zespołu, czytałam biografię i wspomnianego wyżej Jima dlatego nie do przyjęcia dla mnie jest jak został przedstawiony a właściwie jak tego nie zrobiono. Byli razem wiele lat, odegrał znaczną rolę w życiu Freddiego więc może warto było poświęcić mniej czasu Prenterowi a więcej Huttonowi. Skandaliczna jest też scena ich poznania. Rozumiem że film nie może trwać miliona godzin ale przeinaczanie faktów to już inna sprawa. To samo tyczy się sceny gdzie Freddie mówi że podpisał kontrakt z CBS i nastaje wielkie oburzenie. Panowie zgodzili się na roczną przerwę bo uznali że jej potrzebują by zespół się nie rozpadł więc kompletnie nie zrozumiałam co tam się stało, chyba trzeba było dodać dramaturgii, no cóż...
To co mnie zaskoczyło najbardziej to Rami Malek. Ja od zawsze uważałam że Cohen był idealny do tej roli ale to co Malek zrobił mnie rozłożyło na łopatki, coś pięknego, tak samo jak muzyka, nie chciałam wychodzić z kina. Ogólnie film do polecenia, ja sama do niego na pewno wrócę :)