Jak wyżej napisane; scena, która zrobiła na was największe wrażenie, była ciekawie zrealizowana, albo była najzabawniejsza. Oczywiście oprócz końcowego live Aid chciałabym wyróżnić 3 sceny, po napisaniu albumu the night in the opera bardzo mi się podobała 'kłótnia' z producentem, bodajże Rayem Fosterem xD granego przez Mayersa, bardzo mi się podobał upór Frddiego, uważam, że dialogi tam są bardzo dobrze napisane, Rami po prostu perfekcyjny.
Kolejna scena to próba przed live Aid, kiedy głos Frddiego nie jest w najlepszej kondycji i mówi zespołowi, że ma AIDS, wiem, że scena zmyśłona, tym bardziej, że fakty się nie zgadzają, ale wg mnie scena ta ma duży wpływ na późniejszy odbiór sceny z Wembley, bo zaczyna budować atmosferę, kiedy łzy zaczynają w finale same lecieć ciurkiem :)
I ostatnia scena, która wyryła mi się w głowie i nie chce z niej wylecieć to przyznanie się Mary, że Freddie nie jest do końca heteroseksalny, z koncertowym wykonaniem Love of my life w Japonii. Serce mi się krajało gdy to oglądałam, muzyka w tle też zrobiła swoje :)
"They all singing, singing to you. Because it's true"
"What's wrong, Freddie "
"I think... I am bisexual"
"Freddie... you're gay"
Właśnie piosenka Love of my life, chodziła za mną cały dzień po seansie, jest piękna, nie mogę przestać jej słuchać.
Podzielcie się swoimi wrażeniami :)