Nie jestem jakimś zagorzałym fanem Queen, ale parę koncertów w życiu widziałem (ulubiony to genialny w Montrealu), oczywiście na DVD. Postać Freddy'ego grana przez Maleka jest do bólu przerysowana, pominę już te wyłupiaste oczy, których Freddie nie miał aż takich, poprzez przesadnie pogrubioną górną wargę i seplenienie podczas śpiewania. Strasznie to irytująco wyglądało. Zrobili z Freddy'ego wręcz karykaturę.