Bujne życie seksualne Freddiego... Ach... Kobiety, mężczyźni... Bardzo bałam się, że dostaniemy kolejny zlepek obleśnych scen homo- i heteroseksualnych aktów (nie)miłosnego soft porno, przedzielonych kreską kokainy. Chwała twórcom, że takiej sceny nie było nawet jednej. Przez to film jest po prostu ładny i ogląda się go bez spuszczania wzroku i wstydu :)
Jak będą kręcić kolejny film o Jezusie, to darujmy sobie scenę ukrzyżowania (choć to najważniejsze dla chrześcijan wydarzenie), bo mam dość patrzenia na krew. A jak będą kręcili o Oświęcimiu, to niech pokażą radosnych Żydów w obozach grających w warcaby. To oczywiście ironia. Ludzie! Wy byście wybielili, ugładzili i pokolorowali wszystko byle się "przyjemnie" patrzyło. Żal.
Śmierć (nawet brutalna) w filmie to nic złego. Na myśl o filmie o Żydach w Oświęcimiu od razu mam przed oczami wielką tragedię. Kiedy myślę o filmie o Jezusie, widzę Jego tragiczny koniec. Ale zastanawiając się nad filmem o zespole Queen myślę o jego historii, muzyce, relacjach między członkami zespołu. Jasne, zdaję sobie sprawę z życia jego wokalisty, ale wyuzdane sceny seksu, które obecnie często są standardem kinematografii są po prostu zbędne. W Bohemian Rhapsody został poruszony wątek seksualności, rozwiązłości i narkomanii. Brakowało Ci gołego penisa Ramiego, kobiecego biustu i głośnych orgazmów? To chyba coś z Tobą nie tak.
Nie brakowało mi gołego penisa Ramiego, bo mam własnego i jestem z niego zadowolony, a gołe laski, to mogę sobie pooglądać w pornosach. Nie spodziewałem się jednak disneyowskiego podejścia do tematu tak kontrowersyjnego artysty. Ugrzeczniony wizerunek Freddy'ego, z pominięciem jak naprawdę żył zespół, może zachwycić co najwyżej fanów Hanny Montany. Być może dorosłe sceny są nie dla Ciebie.
Czyli rozumiem, że tortury i lejąca krew ci nie przeszkadza. Nie przeszkadza również patrzenie na zagładę i okrucieństwo nie do opisania. Natomiast przeszkadzają ci sceny seksu. A, że nie jesteś pierwszą osobą na tym forum, dla której życie seksualne jest czymś, co budzi największy sprzeciw, zapytam: ludzie, o co wam chodzi? co z wami jest?
To użytkowniczki zachwycone tym przeciętniakiem sugerują, że jeśli film się komuś nie podobał, to musi być dewiantem liczącym na niewiadomo jakie sceny. To z góry założona teza. Co do mojego wcześniejszego komentarza nie zamierzam się tłumaczyć. Wyszukaj w encyklopedii słowo IRONIA, przyswój i przeczytaj ten komentarz jeszcze raz.