PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=619201}
7,8 254 tys. ocen
7,8 10 1 253570
5,2 74 krytyków
Bohemian Rhapsody
powrót do forum filmu Bohemian Rhapsody

Minusy:
-chronologia wydarzeń – wiele wątków po 1985 roku zostało wplecionych we wcześniejsze zdarzenia, np. wieść o AIDS, rozmowa Freddiego z zespołem na temat jego choroby itd. Długo by wymieniać;
-bardzo naciągany konflikt Freddiego z zespołem oraz jego staczanie się – owszem, według relacji niektórych bliskich mu osób czuł się czasami samotny, ale nie tak jak to pokazano w tym filmie;
-niektóre wątki są zniekształcone lub zmyślone (poznanie Jima Huttona, oczerniający występ Paula Prentera w telewizji, ,,comming out’’ Freddiego przy swoich rodzicach itd.)
-miejscami film wydawał się trochę spłycony i chaotyczny (zwłaszcza pierwsza godzina), ale jestem w stanie to zrozumieć, bo trudno jest zawrzeć 15 lat historii zespołu w 2-godzinnym filmie;
-wychwalany na tym forum finałowy występ zespołu na Live Aid nie powalił mnie na kolana. O ile montaż i praca kamery były bardzo dobre, to Rami Malek wydawał się miejscami spięty i chyba nie do końca odwzorował ruchy i gesty Fredka (mam na myśli niektóre sceny przy pianinie, brak klaskania przy radio gaga czy sposób trzymania mikrofonu) – a może się czepiam ?

Plusy:
-muzyka Queen, no przecież ;)
-początek filmu i przedstawienie postaci Freddiego w rytmach somebody to love bez pokazywania jego twarzy – świetne rozwiązane
-ogólnie casting bardzo udany; aktorzy odwalili dobrą robotę, Rami również (choć miejscami był nierówny to mam świadomość że rola była trudna, a Freddiego trudno jest podrobić);
-dość wiernie odwzorowane niektóre występy grupy;
-sceny z Mary Austin dodawały filmowi trochę głębi, a sama aktorka grająca tą postać była urocza;
-postać Rogera Taylora była zabawna – jest teksty i sposób bycia wywoływały rozbawienie na sali;
-scenografia i kostiumy – czuło się klimat lat 70tych i 80tych;
-scena z another one bites the dust – super !

Oszczędny sposób przedstawienia homoseksualizmu Freddiego oraz jego hedonistycznego stylu życia nie przeszkadzał mi, bo przecież nie o to tu chodziło. Twórcy skupili się bardziej na muzyce i chyba to się nawet udało.
Mam świra na punkcie tego zespołu i trochę przeszkadzało mi bajkowe przedstawienie niektórych faktów, ale koniec końców cieszę się że w ogóle taki film powstał. Wytrawni znawcy tematu mogą poczuć się trochę zawiedzeni, ale cała reszta może śmiało walić do kina.