Nie jestem fanem Queen, po prostu lubię czasem posłuchać ich muzykę. Stąd biografia Freddie'ego nie jest mi znana. Stąd nie wydawał mi się zbyt grzeczny, czy też pomijający jakieś wątki, w końcu to nie dokument.
Poza oczywiście muzyką, naprawdę świetna praca kamery, niesamowite ujęcia, już po pierwszej scenie wiedziałem, ze mam do czynienia z Kinem przez duże "K", a nie marną próbą zrobienia pieniędzy na znanej marce.
Co do aktorstwa no to mamy Malika i resztę. Gdyż to jest film o Mercurym stąd inne postacie są raczej tłem do jego historii, a sam główny aktor dla mnie świetny. Jedynie momenty, w których można dostrzec, że lipsync nie jest idealny, ale to już czepialstwo.
Ogólnie fabuła, dramaturgia, narracja dla mnie rewelacja pochłonął mnie film nawet nie wiem kiedy mi zleciało te 2 godziny z hakiem. Były momenty, że mogłem się wzruszyć, jak i miałem ciarki podczas niektórych występów z zaserwowanym tłem emocjonalnym głównego bohatera.
W każdym razie naprawdę warto, jak dla mnie jeden z najlepszych filmów ostatnich lat.