Nie rozumiem zachwytów nad tym filmem. Totalnie zmarnowany temat, a przede wszystkim repertuar.
Producent założył, ze widzowie znają Queen jedynie z takich radiostacji jak RMF, stąd odczuwalny brak utworów, które znakomicie by zaprezentowały sceny zamiast kilku drętwych prompterowych dialogów. Pytam się. Dlaczego w tym filmie nie było THESE ARE THE DAYS OF OUR LIVES. Dlaczego w tym filmie nie było MOTHER'S LOVE. Dlaczego w tym filnie nie było SPREAD YOUR WINGS. Itd. Itp. Rozumiem, że film miał zainteresować nowym starym zespołem fanów Biebera.
Brian May - rewelacja
Rodzice - ok
Mercury - ok, chociaż wzrost i oczy sporo psują
Deacon i Taylor - słabo.