Twórcy nie bali się "ulicznego" języka, który w połączeniu ze świetną grą aktorów sprawia, że momentami ogląda się to, jak dokument. Dorociński zagrał po prostu genialnie, podobnie Eryk Lubos, ale zdaje mi się, że w tym filmie nie ma złych aktorów (i wielki za to plus:)). Na szczęście nie ma tutaj tego "tefałenowskiego" ugładzenia rzeczywistości - jest brudno, jest trudno, postacie są pełne dylematów, popełniają błędy - nie jest czarno-biało.
CO CIEKAWE, historie poszczególnych zawodników to zaledwie migawki, a jednak sprawiły, że zdążyłem przywiązać się do nich - każda postać stała się charakterystyczna.
Fabuła momentami ostro przerysowana, bezdomność w trakcie filmu staje się jakby wielkim nieobecnym, ale prawdopodobnie o to właśnie chodzi - problemy ludzi z Dworca Centralnego ulatują gdzieś na dalszy plan na rzecz wspólnego celu. 9/10 :)