Film jest naprawdę porządny. Przede wszystkim czułam w tym filmie western, nie tylko przez niesprzyjające ludziom półpustynie, ale przede wszystkim za pieczołowicie oddany charakter Dzikiego Zachodu. Podobały mi się także błyskotliwe i inteligentne dialogi, dzięki którym podróż, choć tak długa, nie nużyła. Jedyne zastrzeżenie mam do irracjonalności liczby mężczyzn w pościgu. Skoro bodajże miasteczko liczyło 268 mieszkańców to zapewne było w nim i wielu mężczyzn zdolnych do odbicia zakładników, a także zabicia plemienia. W końcu skoro raz zaatakowali Bright Hope to mogli to jeszcze raz zrobić, więc naturalnie powinni pozbyć się wroga, tym bardziej tak dzikiego i nieprzewidywalnego. Do tego faktycznie ciut za długo pociągnęli tę wyprawę, choć jak już pisałam, świetne dialogi wynagrodziły nam uciekający czas. Nie jest to jakiś super ekstra film, który można by było stawiać na wyżynach, ale na pewno był dobry i wart obejrzenia.