Na szczęście nie chodziło tak bardzo o nią... mówisz nuda - za to realis. W życiu ważne są tylko chwile.
Plusy to obsada. Reszta dno. Nawet pomysł nie jest nowy bo to takie Wzgórza mają oczy w konwencji westernu. Zero horroru, napięcia za to kilka obrzydliwych scen. Fabuła bez sensu. Kanibale od tak włamują się do miasta? Kobiet nawet nie krzyczała, nikt nie słyszał jak się bronią? Wybieramy na misję najgorsze ofermy, dwóch starców, kalekę i świra który kocha swojego konia. Ciężko było znaleźć w mieście grupę młodych, umiejących dobrze strzelać mężczyzn, w ogóle to było miasto? A może budżet po prostu starczał tylko na znane nazwiska aktorów bo reszt to b-klasa westernu i horroru w jednym. Film trwa dwie godziny z hakiem a masz wrażenie że ciągnie się niemiłosierne, sceny są na siłę przedłużane, z jednej strony serwują jakieś artystyczne dyrdymały a z drugiej schlebiają najniższym instynktom rodem z serii Piła. Dno. Nie polecam. Nie dajcie się nabrać na zacną obsadę:)
Mocno przesadzasz. Film może i jest trochę za długi w stosunku do tego co się dzieje na ekranie(lub 'nie dzieje' jak wolimy), ale to też kwestia indywidualna. Mnie nie znudził ani trochę, świetnie zagrane, ładnie i realistycznie skręcone. Realizmu odnośnie misji ratunkowej nie ma się co czepiać. Pojechał szeryf i jego zastępca(drugiego, młodego zastępcę przecież porwali) co raczej naturalne bez względu na ich wiek. Koleś kochający konia był dobrym rewolwerowcem, a mąż porwanej..to chyba naturalne. Pragnę zauważyć, że to była jakaś zabita dechami dziura i w saloonie jakoś nikt się specjalnie nie kwapił żeby z nimi jechać, co też jest moim zdaniem realistyczne bo wycieczka należała raczej do tych z gatunku 'bez powrotu' i mało kto chciał narażać własny tyłek dla obcych ludzi. Indianie weszli po cichu...w końcu to indianie. Bardziej zastanawia mnie jak wleźli do celi z więźniem? Otworzyli sobie kluczem? :)
Nie wiem czy może oglądałeś Straszny Film 2. Kaleki facet zsiadł z wózka inwalidzkiego i postanowił włazić bez niczyjej pomocy po schodach bo może:) Podobne wrażenie miałem oglądając bohaterskie czyny naszego dzielnego kaleki, facet nie powinien wstawać z łóżka bo nie ujdzie metra bez bólu ale nie wyślijmy kalekę na misję ratunkową, niech potem nawiązuje bezpośredni kontakt z Bogiem, pokażmy jak się męczy w długich scenach żeby była jakaś dramaturgia, ostatecznie to niech on uratuje resztę ekipy i swoją kobitę, zabije kanibali. Może trzeba było po prostu tam wysłać samych kalekich mężczyzn?
Oglądałem i uwielbiam :) Akurat kaleka miał niewielki wybór. To w końcu jego żona była, głupio zostać w domu, ale wiadomo - wcale nie musieli robić z jego postaci kaleki albo przynajmniej nie tak ciężkiego kalekę. Nie lubię specjalnie Wilsona, widzę w nim zawsze takiego księgowego - wymoczka, a tutaj mnie nie irytował i zagrał tak, że naciągnięcie fabuły z jego nadmiernym szczęściem jakoś mi nie przeszkadzało. Nie spodziewałem się też, że Kurt zakończy swoją rolę w ten sposób. Tzn bardziej spodziewałem się, że skończy tak ten, co przeżył. Miłe zaskoczenie fabularne.
Po co ci niby Indianie jedli ludzi? To koni nie mogli? Kanibalizm jeśli gdzieś był to raczej rytualny a nie jako jedyne źródło białka. Sprawianie na żywca bez wcześniejszego podcięcia gardła i spuszczenia krwi to też idiotyzm którego nikt od neolitu chyba nie uskutecznia. Mięso żeby się nie psuło i by je przechować dłużej suszy się, szczególnie w gorącym klimacie czy lecie i tak robili to rdzenni mieszkańcy ameryki jeszcze przed przybyciem białego człowieka. No chyba że to horror klasy C, komercja i rozrywka pośledniego gatunku i sensu nie należy się żadnego doszukiwać. To wtedy co chora wyobraźnia scenarzysty wymyśli się nakręci i git. A kasa będzie jak się zatrudni ze dwa znane nazwiska.
Jeszcze nie rozumiem po co szeryf postrzelił tego kolesia w nogę? Przecież mógł go tylko walnąć ale nie, więcej było potem tylko zachodu z wyjmowaniem kuli i opatrywaniem ran. Ale popatrzcie jaki szeryf twardziel, oł jea.
Typowe zagranko fabularne na pokazanie, kto jest kozakiem, a kto nim nie jest. Odniosłem wrażenie, że szeryf od samego początku wiedział, że koleś jest zbójem i z tego powodu miał ochotę posłać mu kulkę. Fajny zabieg bo gdyby go walnął to by wyszedł na miękką faję, a to na dzikim zachodzie przecież nie przystoi. Nie szeryfowi i nie Kurtowi ;)
BTW - jedna rzecz, która mnie irytuje w tym filmie - fantastycznie kretyński zabieg w postaci zatrudnienia kultowych aktorów do ról, które mogli zagrać statyści. Taka legenda jak James Tolkan - dajmy mu zagrać pianistę - pijaka i wymamrotać niezrozumiale dwa zdania. Michael Pare - dwa zdania. Sean Young - mniej więcej to samo, do tego postać jej i męża burmistrza wepchana totalnie na siłę. Arquette też w sumie pojawił się tylko po to żeby zniknąć bez śladu po kilku minutach. Dobrze, że chociaż Sid Haig dostał nieco dłuższy 2 minutowy monolog ;)
Budżet podobno 1.8 miliona dolarów. Widocznie tylko na epizody było ich stać:) Przykład że możliwy jest film z mikro budżetem i z wypasioną obsadą.
Miej litość. Przecież to nie jest film dokumentalny, tylko prosty horror-western, a jego reżyser to zagorzały fan filmów eksploatacji i undergroundowego gore(filmy Briana Paulina). Myślę, że ostatnim co go obchodziło to pokazanie plemienia kanibali zgodnie z prawdami historycznymi :)
Też polecam i [SPOILER] może nie skumałeś bez polskich napisów, ale kanibale nie włamali się "od tak" do miasta, tylko poszli za świętokradcą na wojenną ścieżkę. On zbeszcześcił im ziemię świętą. Tylko ja uważnie oglądałem? ;P
A jak ten świętokradca zdołał uciec skoro jego kolega "Buddy" został ukatrupiony na miejscu? Jak przebył tak długą drogę? Nie wyglądał na inteligentnego.
Scenariusz w tym filmie to poziom klasy C. Aż dziw bierze że ten film ma aż 7,2 na IMDB. Zaczęła się moda na wysokie ocenianie gniotów? Widowni wystarczy teraz trochę krwawej juchy? To może zacznijmy oceniać też na 7+ wszystkie bzdurne slashery.
Co Ty wypisujesz za bzdury? Film jest rewelacyjny. To jeden z najlepszych antywesternów i horrorów w jednym.
Jak chcesz. Dla mnie to były Wzgórza mają oczy 2,5. Nie ma tu nic strasznego, żadnego zbudowanego napięcia tylko kilka obrzydliwości z oskalpowaniem i rozpłataniem kolesia i włożeniem rozgrzanej manierki do rozciętej rany. To wszystko, zero horroru, zero sensu w fabule. Dwóch kolesi idzie i zostaje zaatakowanych przez kanibali, jeden ginie na miejscu, drugi ucieka do miasta mimo że był na nogach i powinien od razu zginąć a nawet gdyby się oddalił to i tak nie doszedłby do miasta bo było daleko i by go kanibale wytropili. Na dodatek dłużyzny, przeciąganie scen które w ogóle nie mają większego znaczenia, nieudolne budowanie postaci, jedyną w miarę wyrazistą postacią był szeryf. Reszta ginęła a ja ziewałem bo miałem ich gdzieś, tak zbudowali postacie na tych dłużyznach.
Przecież właśnie o to chodzi, że na pogoń wybierają się starzec i kaleka. Wiadomo, że są z góry skazani na porażkę. To ma być śmieszne i absurdalne.
"Ciężko było znaleźć w mieście grupę młodych, umiejących dobrze strzelać mężczyzn, w ogóle to było miasto?"
Jakbyś oglądał ze zrozumieniem, to byś wiedział, że wszyscy faceci zdolni do pracy pojechali na spęd bydła. Liczba mieszkańców Bright Hope - 268.
Również polecam, lecz nie fanom akcji ani szukających życiowych prawd. Jest to po prostu dobrze zagrana, westernowa historia z ciekawymi postaciami.
Pany ! Tam na górze! Was to już SPOILER-ALERT nie obowiązuje? :)
ps. Nie pamiętam kiedy ostatnio był taki dobry western?
Taki dobry a tylko 6 dales?? Bone Tomahawk dobry ale The Salvation zeszloroczne o niebo lepsze. pzdr.
Bo mi Areosol kazał :D Nie jestem poza tym fanem westernów.
To mam zmieniać na 7? :)
wow...jakis typ cos pisze (notabene brednie) a ty pod jego wplywem zmieniasz wlasna ocene filmu? brak slow...
co do salvation to chyba z moje wypowiedzi mozna latwo wywnioskowac czy film dobry czy nie...?
Szokuje - trolluje - bo moge. Nie? :D
To nie forum elektrody, Nawet niezauważona przez moderracje "kurvva" czasem "pójdzie".
co do salvation to chyba z moje wypowiedzi mozna latwo wywnioskowac czy film dobry czy nie...?
Jak piszesz, że dopty, to będą z ojciec jutro oglądnąć. Lololo.
Ludzie piszą, że to horror jak "Wzgórze mają oczy" czy coś w tym stylu, ale mi się non stop ten film z "Przetrwaniem" z Liamem Neesonem kojarzył. Surowe męskie kino, gdzie bohaterowie równie co z przeciwnikiem walczą z samymi sobą. Patrick Wilson bardzo dobrze się sprawił. Cały film ma taki senny, ale spójny i stały klimat, dlatego da się go zaakceptować, mimo że trochę nuży. Szkoda że w późniejszym czasie nie było więcej takich świetnych dialogów jak na początku.