Napięcie jak w gaciach XXL ubranych przez anorektyczkę, schematyczny, przewidywalny... Do tego zero oryginalnego klimatu: ot, kolejna amerykańska produkcja ze średniej półki, ani lepsza ani gorsza od wielu sobie podobnych.
Rozumiem, że ktoś może czuć sentyment, bo np. xx lat temu pierwszy raz przy tym filmie obmacywał dziewczynę, albo oglądał go po swojej pierwszej komunii świętej, na której dostał rower i zegarek. Ale w przeciwnym razie wystawienie temu czemuś oceny powyżej 7 jest co najmniej... dziwne.
Nie wiem, mnie ten film mógłby nastroić co najwyżej do obrania ziemniaków albo wyjścia z psem na spacer. ;)