Najmocniejszą stroną „Budapeszteńskich opowieści” jest pomysł na to, by podróż tramwajem była metaforą podróży przez historię Węgier. Wszystkie odniesienia jednak trudno wyłapać, gdy owej historii się za dobrze nie zna.
Czysto filmowo dzieło Szabó nie prezentuje nic ciekawego. Po względem reżyserii, strony technicznej, aktorskiej jest raczej średnie. Sceny z tramwajem mają w sobie więcej z surrealizmu, niż z realizmu. Może tak miało być, może to zaleta, ale ja musiałem mocno mrużyć oczy.
No, może trochę przesadzam...
Oglądało się dobrze, opowieść ładna i przyjemna. Fajnie popatrzeć, jak pływają z
oknami tramwaju lub palą świeczki w oknach. Miło widzieć tak zgraną grupę, w której
wszyscy muszą "pchać tramwaj", by dojechać do celu.
I polscy aktorzy nieźle łamali język na tym węgierskim. Wychodziło im zaskakująco
dobrze :)
7 /10
Jeśli do którejś opinii kolegi Kyrtapsa miałbym się przychilić, to raczej do tej drugiej. Film naprawdę całkiem ciekawy, ale niestety 'nie zabija' (a to już się Istvánowi Szabó zdarzało). Co do odniesień do historii Węgier, to rzeczywiście jest ciężko, nawet jeżeli próbowało się już 'lizać zagadnienie' (jak ja). Nie wiem czy największym rozczarowaniem nie jest właśnie metafora podróży tramwajem - więcej obiecuje niż w rzeczywistości daje. A szkoda!!