Bardzo mi się podobał ten film. Świetna, subtelnie opowiedziana historia i urzekająca Astrid Berges-Frisbey w roli głównej. Naprawdę udany debiut reżyserki Daniela Auteuila. Polecam!
Mi także przypadł do gustu, wzruszający, czasem nieco przewidywalny, ale też momentami zaskakujący.
Ja tez byłam mile zaskoczona. Pewnie gdyby nie cinemax nigdy nie obejrzałabym tego filmu. Spodobał mi się klimat :) historia niby banalna ale ma coś w sobie:)
Uroczy film. Miło, że nie tylko mnie się spodobał. Czasem mam dość tych współczesnych historii często z wulgarnym dialogiem i prostackimi "bohaterami". Tu - bardzo miła odmiana. Przy tym i zabawna i z łezką w oku. ;)
Auteuil był kiedyś świetnym aktorem, kiedy to grał m. in. w udanym Jeanie de Florette. Tutaj próbował cofnąć czas. Popełnił jednak zasadniczy błąd: wziął się za materiał, który był już ekranizowany przez samego Pagnola. A przy okazji też dwa błędy mniejsze: sam dokonał adaptacji i sam reżyserował. Film wyszedł jednak miałki nie tylko dlatego, że Auteuil to nie Pagnol, a Merad to nie Fernandel, lecz dlatego, że twórcom udało się bardzo skutecznie zgubić gdzieś klimat oryginału.
Istnieją znacznie lepsze ekranizacje tej literatury.
Pewnie tak, ale jak na pierwszą widzianą ekranizację, zupełnie przypadkowo trzeba zaznaczyć, film wypada przyzwoicie. Jest dobrze zagrany (no może po za tym miałkim zaginionym pilotem), zdjęcia są ładne, a muzyka urzekająca.
To ramota, bez której i twórca i widzowie moglibyśmy się obejść. Jest jak jeden z wielkich wkładów Anglii do zmysłowego życia świata, mianowicie zwietrzałe piwo podawane w temperaturze pokojowej. Good night, and good luck,esforty.
2/10
^^ Wyczuwam sporą frustrację. Ważna ta książka/wcześniejsze ekranizacje dla Ciebie? :P
Ja się też nie podpiszę pod stwierdzeniem, że to ramota. Gdyby nie owe wcześniejsze ekranizacje, to byłby dobry film - może na 6. Ale jak się widziało Jeana de Florette i Manon - w świetnych adaptacjach Bracha (bliskiego współpracownika Polańskiego), a także Gloire de mon pere i Chateau de ma mere na podstawie powieści autobiograficznych, to trudno się zachwycić tym filmem.
A jak kogoś już ten film zachwycił to po prostu polecam wymienione przeze mnie tytuły - zobaczy różnicę i kawał kina na najwyższym poziomie.
Rozumiem, może kiedyś skorzystam przy okazji. Na film trafiłem zupełnie przypadkowo na AleKino+. Sam z siebie prawdopodobnie nigdy bym się tym filmem nie zainteresował ;)
Ojej, już się tak nie pastwcie nad tym uroczym, bezpretensjonalnym filmem ;) Wyobraźcie sobie, że może on po prostu przypaść komuś do gustu niezależnie od tego, czy kilkadziesiąt lat temu powstała jakaś rzekomo lepsza wersja... Obawiam się, że właśnie te stare filmy, które wymieniacie, to już ramoty :P Wszak ktoś na forum napisał, że "Córka studniarza" z 1940 roku nie przetrwała próby czasu... Ale postaram się obejrzeć - z ciekawości. Lubię stare filmy, więc pewnie też mi się spodobają ;)
Ani nie jestem sfrustrowany, ani mi tęskno do Jeana de Florette(ten był rzeczywiście bardzo dobry) i Manon. Zwyczajnie, film jest zły wg. mnie. Przypomina lalkę Barbie, którą to w latach 90-tych, bodaj, oprotestowała American Federation of University Women ponieważ przenosiła do dziecinnego pokoju utrwalone role społeczne(sic).
Gdyby choć jeszcze walka klasowa...
Odpowiedź jest taka, bo mam wrażenie, że się zgrywacie! Ukłony, esforty
Nie mogę się doszukać, że to faktycznie jest ekranizacja. Źródła, które sprawdzam, podają, że w 1940 r. Pagnol był twórcą scenariusza, dialogów oraz reżyserem filmu, nie ma jednak mowy o tym, że napisał wcześniej taką powieść. Chronologicznie też mi się to nie zgadza, bo od lat 30. do 50. Pagnol miał przerwę w pisaniu. Auteuil zatem też nie mógł zekranizować powieści - zrobił tylko remake filmu.
Wiecie coś na ten temat?
PS Filmu z 1940 r. jeszcze nie znam, ale chcę go dopaść. Lubię Fernandela.
Nic mi nie wiadomo o żadnej powieści, czy opowiadaniu, które byłyby podstawą tego filmu - niestety - dlatego pisałem "materiał".
Pierwowzór "dopadniesz" na yt i nawet nie znając języka warto go obejrzeć właśnie po to, by porównać kreacje Fernandela i Merada.
Dzięki, znajdę:)
Zaraz po tamtym swoim wpisie przejrzałam jeszcze katalog Biblioteki Narodowej Francji: najpierw był film (1940), potem parę wydań książki pt. "Córka studniarza" - większość w wydaniu kieszonkowym. Tak mi się coś wydaje, że Auteuil albo zrobił remake filmu (co rzadko wychodzi dobrze), albo zekranizował powieść, która powstała na podstawie scenariusza (a takie książki rzadko bywają udane). Czyli tak czy siak miał ciężko;)