Blaise jest starszym mężczyzną, który chcąc zapewnić godziwy byt żonie i dziecku, ima się różnych zajęć. Tak trafia do letniego obozu (gdzie wszyscy znają wszystkich) i zostaje instruktorem żeglarstwa. Miejscowa społeczność niezbyt chętnie przyjmuje "nowego". Tym bardziej, że Blaise zaczyna się interesować córka tutejszej szychy, młodziutka Camille.
Jeśli widzieliście już polski niewypał z przed kilku lat, zwany "Big Love" wiecie czego mniej więcej się spodziewać po "Camping sauvage". Przynajmniej pod względem formalnym. Duet Ali&Bonilauri tak samo jak Białowąs mają mnóstwo pomysłów na wykreowanie specyficznego love story, przepełnionego pomysłowymi ujęciami i tak jak ona zupełnie nie potrafią tego zlepić w całość.
W "Camping sauvage" zupełnie brakuje przede wszystkim chemii między bohaterami. Denis Lavant chyba bez Caraxa na planie nie potrafi grać. Zaś Isild Le Besco, mimo że najlepiej radzi sobie z całej obsady, nie jest w 100% wiarygodna. Trudno, więc poważnie przyjmować to love story.
Znajdą się tu niezłe sceny (szybkie jazdy kamerowe przez obóz, koszmarny sen), ale dowodzą tylko jak bardzo zmarnowano je w tym filmie. Nie jest on bowiem niczym ponad "dobre chęci" twórców. I za nie stawiam aż 5.