--== bez spoilerów ==--
Trudno "Candymana" nazwać filmem perfekcyjnym, ale wśród innych slasherów i tak wypada bardzo pozytywnie. Twórcy ciekawie połączyli motyw starej opowieści i wielkomiejskich legend, całkiem nieźle wpletli też w całą opowieść murzyńskie getto. Film nie oparł się co prawda próbom działania na wyobraźnię rzekami krwi czy nagłym wyskakiwaniem w kadr, szczęśliwie jednak nie ogranicza się tylko do tego. Candyman nie jest tępym psycholem z hakiem, bezmyślnie za bohaterką ganiającym. Jego rozgrywka z Helen polega na niszczeniu jej psychiki bardziej niż ciała i, choć kończy się słabo, kilku dobrych momentów odmówić jej nie sposób. To, i muzyka która ma więcej niż jeden kanał, to ciekawostki dzięki którym film pozostaje w pamięci. No, może wspomnienie strachu z dzieciństwa też coś ma do rzeczy ;]