Czego w tym filmie nie mogę zrozumieć to to, czemu Capote obdarzył skazańców takim uczuciem. Dane jest do zrozumienia, że morderca jest do niego podobny? Że się w nim zakochał? Mimo iż dwukrotnie ukazane jest stanowcze zaprzeczenie jego homoseksualizmu? Chciał, żeby oni umarli dla dobra książki, czy w imię swojego uczucia chciał ich uniewinnienia? Autor mógłby w swoim dziele jakoś odpowiedzieć na pytania, a nie tylko je stawiać. Może i dostanie za to oskara, ale mnie taka forma się nie podoba. Mimo wszystko w filmie widzimy wspaniałe rzemiosło aktorski. Dla mnie 7/10