PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1470}
7,5 592 tys. ocen
7,5 10 1 592139
7,0 74 krytyków
Cast Away - poza światem
powrót do forum filmu Cast Away - poza światem

szczerze powiedziawszy, jak przeczytałam to "four years later" to mnie zgięło, zaszokowało wręcz i odrzuciło i żeby tego było mało, ten facet, w ciągu czterech lat, nie znalazł siebie!!! przez 4 lata nie doszedł do żadnych wniosków względem swojej istoty, swej samotności, nie nabrał dystansu, nie złapał ze sobą kontaktu, tylko z jakąś bzdetną piłką! jakby jego świat wewnętrzny (a więc...i każdego z nas...?) nie istniał!!! po prostu zawiodłam się jak nic, ale nie można się spodziewać głębszych refleksji po komercyjnym zachodnim filmie... ewentualnie mogę się zgodzić, że pod koniec filmu reżyser /scenarzysta?/ zwrócił na to uwagę: że przeczucia i wiara w to, że ukochany żyje, a więc rozmowa ze sobą są potrzebne, ważne i warte głębszego przemyślenia i uznania za prawdę, ale to zdecydowanie za mało by uznać ten film wartościowym, w końcu życie człowieka nie polega tylko na budowaniu relacji z ukochan-ym/-ą, ale przede wszystkim na rozumieniu i słyszeniu samego siebie;

ocenił(a) film na 7
Sulamith

Jak kiedyś poczujesz prawdziwą samotnośc to odechce Ci się takich banialuków wypisywać. A moze powinnas trafić sama na bezludną wyspę... Oszalałabys juz po 6 miesiącach bycia samą...

ocenił(a) film na 3
fidelio

ja nie mówię o osamotnieniu, tylko o samotności, poczytaj trochę Osho to się dowiesz, pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
Sulamith

No a czy to nie jest też trochę tak, że nie każdy jest stworzony do szukania? Czy to nie jest tak, że to jest jakaś łaska ponieką, może też wynik determinacji otoczenia, w którym się socjalizujemy :-]? Może niektórzy są po to tylko, by być. Nie wiem, zastanawiam się... Trochę mi się to nie podoba, bo bycie człowiekiem polega na szukaniu, więc myśląc w ten sposób, ujmuję niektórym tego ich człowieczeństwa. No ale jak rozglądam się wokół, to widzę przecież, że i takie istoty są wokół.

ocenił(a) film na 3
Klee

chyba jednak się nie zgodzę: każdy szuka, polega to tylko na tym, że jedni robią to bardziej świadomie, widząc głębokie przyczyny i skutki (i to jest łaska: zauważyć to!), a drudzy zupełnie po omacku; i owszem można odmówić niektórym, ale tylko świadomości, że każde zachowanie zawsze wraca bumerangiem i jeśli nie przyjrzymy się swojemu wnętrzu, a będziemy tylko na oślep pędzić, to w koncu się na sobie i swoich wyborach przejedziemy i to boleśnie :(

a takie odosobnienie to tylko kolejna sposobność by znaleźć się blisko siebie samego i przyjąć z pokorą to co przynosi nam Bóg...

pozdrawiam Cię Klee

ocenił(a) film na 8
Sulamith

Skąd wiesz, czy bohater filmu w ogóle wierzył w Boga? Może nie wierzył? Film oglądałem dość dawno, ale nie przypominam sobie by mówił co kolwiek o Bogu i wierze... Będąc na wyspie przejmował się bardziej tym, co będzie dzisiaj jadł i czy dożyje dnia jutrzejszego, niż szukaniem Boga... Zastanawiał się jednak nad tym, czy jego dotychczasowe życie było sensowne, widział kontrast pomiędzy pośpiechem, jaki wcześniej go cechował, a wolno płynącym czasem na wyspie. Ale - przede wszystkim - nigdy nie zapomniał o swojej ukochanej..

ocenił(a) film na 3
mariobb

"Bóg" to tylko hasło, można je zmienić na cokolwiek innego, ja nie zobaczyłam żadnego w nim zastanowienia, o którym Ty mówisz, ale strach: oczywiście, i dlatego: niestety...

ocenił(a) film na 5
Sulamith

A, miło mi bardzo! :-) Dziękuję i odwzajemniam.

Ale dlaczego zakładać, że każdy szuka, to ja nie wiem. Czy tylko dlatego, że należymy wszyscy do gatunku homo sapiens? Proszę mnie przekonać. :-) Jeśli nie widzę skutków, to dlaczego mam przyjmować, że są jakieś przyczyny? ;-) Jeśli są ludzie, którzy zachowują się tak jakby nie szukali, ani nie mieli potrzeby, ani nie byli w stanie nawet tego robić, to stanowi to przesłankę, by przyjąć, że nie wszyscy szukają. Bo za tezą, że jest inaczej, to ja ani przesłanek, ani tym bardziej dowodów nie widzę. No chyba że rozmawiamy na takim najniższym biologiczno-psychicznym poziomie - każdy człowiek, przez fakt bycia człowiekiem, jest zdolny do refleksji nad sobą, ma świadomość siebie itd. No ale to co innego jednak niż szukanie siebie, jeśli je właściwie rozumiem.

No i jeśli przyjąć za Tobą, że każdy szuka, to nie rozumiem, w czym rzecz. Oznacza to bowiem, że bohater filmu też szukał, a że nie znalazł, to już trudno mieć do niego o to pretensję. No chyba, że Ty masz żal do twórców, że nie opowiedzieli historii człowieka świdomego, uduchowionego etc. To co innego.

No i w końcu można przyjąć, że on znalazł, znalazł miłość i żył nią, żył nią, że tak powiem, bardzo ładnie przecież. :-]

ocenił(a) film na 3
Klee

"Jest zdolny do reflaksji nad sobą", ale czy tą zdolność wykorzystuje? używa jej? najpierw trzeba określić czego się szuka, bo tak to faktycznie po omacku się idzie i wchodzi się tylko w to co znane, zakodowane...

Chodzi też o to: czego się szuka? jedni sposobności na swój własny rozwój duchowy, inni uciech cielesnych, niemniej jednak i jedni i drudzy szukają, nieprawdaż? i jedni i drudzy dostają co chcą, pytanie: do czego to prowadzi? jak bardzo są nie/świadomi swoich poszukiwań, swoich przesłanek w nich czy intencji, a co za tym idzie: skutków? czy wystarcza im to poszukiwanie? i: dlaczego wystarcza im takie tylko poszukiwanie? Dziś raczej jest to mój ból, który sobie ostatnio zafundowałam i chodzi mi tylko o to, że człowiek jest czymś więcej niż fizycznym bytem, jest dużo więcej przestrzeni, poziomów, na których można zadziałać i które należy uzdrowić w swoim życiu...

I tak, o to mam żal: nie jest to film o świadomym siebie człowieku, tylko o zwykłym zjadaczu chleba, który możliwości samotności nie wykorzystał w sposób w jaki mi się wydaje, że ja bym wykorzystała :)) (albo chciała wykorzystać:) choć z drugiej strony masz rację, że puścił tę miłość, żył dalej bez żalu i tylko łapiąc chwile, ale to troszkę za mało zaznaczone w filmie było, nawet bardzo za mało...

ocenił(a) film na 5
Sulamith

O tym właśnie pisałem - nie wszyscy szukają. Jeśli taka jest konkluzja, to o to mi szło. A to, czy mają oni zdolność do prowadzenia tych poszukiwań, czy nie, to już jest inna sprawa i nie ma ona tu właściwie znaczenia, jeśli i tak ci owej predyspozycnji nie wykorzystują.

No i jednak w kwestii życia i autorozwoju próba odpowiedzi na pytanie, czego się szuka, średni ma sens, jak mi się wydaje. Wiadomo, że trzeba sobie stawiać jakieś tam cele, dążyć do czegoś, ale odpowiedzi na pytanie, na czym polega odkrywanie siebie, do czego zmierzam tak w ogóle, a więc czego szukam, do czego jestem przeznaczony, mogą udzielić jedynie oświeceni, a ci właśnie już szukać nie muszą. ;-) Taki mały paradoks.

Myślałem, że kiedy mówimy po poszukiwaniu, to mamy na myśli odkrywanie włsnego jestestwa i własnego człowieczeństwa. Wiadomo, że szukanie uciech jako takie do tego nie prowadzi, jest czymś zupełnie odrębnym, czymś, czego istota jest zupełnie inna. Tu zresztą nie ma czego szukać właściwie, można jedynie reliazować określone potrzeby.

Tego, o czym piszesz w ostatnim akapicie, nie chwytam.

ocenił(a) film na 3
Klee

Wg mnie jednak wszyscy szukają, jedynie mniej lub bardziej świadomie, tzn. z uwagą na to co robią i jakie to ma skutki i tak, jak piszesz: z lub bez wyznaczenia celu i tyle. Ostatnio w "Casanova" usłyszałam, że przecież i on, choć niby na to nie wskazywałoby, szuka (miłości), tylko w taki akurat sposób: po przez ciągły, przygodny seks, ale czy przez to mam odmówić mu, że nie szuka, bo można inaczej, bardziej świadomie i nie po przez popęd? Każdy ma swoją drogę do odkrywania człowieczeństwa i żadna z nich nie jest gorsza czy lepsza ani nie ma tu pytania: czy poszukuje? tak na prawdę; jedni rozmawiają głośno, inni dopiero w ciszy, po burzy jakie zgotowała im sytuacja w jakiej się znaleźli zmieniają punkt widzenia, odkrywają swoje prawdy...

no cóż, w świetle powyższego: po pierwsze-ja rozmawiając tu z Tobą dochodzę do kolejnego, małego etapu swojej świadomości; po drugie-zmieniam swoją ocenę filmu: niech i tak będzie, szukał, po swojemu oczywiście, tylko że mi taki sposób nie odpowiada i to już mogę powiedzieć bez zbędnych dyskusji i oceniania

hehe zajęło mi to kilka dni wymiany zdań, dzięki :))

ostatni akapit nieistotny (jak dla mnie już)