PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=697454}

Chłód w lipcu

Cold in July
2014
6,4 8,1 tys. ocen
6,4 10 1 8131
6,8 12 krytyków
Chłód w lipcu
powrót do forum filmu Chłód w lipcu

7/10

ocenił(a) film na 7

Początek filmu, Michael C.Hall, czyli serialowy Dexter Morgan, słyszy grasującego w domu złodzieja.
Roztrzęsionymi dłońmi mierzy do niego z broni i w panice strzela mu w głowę. Krew obryzguje
pobliską ścianę i kanapę, bohater z wrażenia osuwa się na ziemię. To z całą pewnością nie jest
Dexter: The Movie. Szybko pojawia się ojciec zabitego, który najpierw za pomocą niedopowiedzeń i
sugestywnych komentarzy, a następnie konkretnych już czynów, zaczyna grozić rodzinie bohatera.
Bynajmniej nie staje się to jednak głównym wątkiem filmu. Fabuła "Cold in July" stale ewoluuje,
scenariusz co chwilę zmienia środek ciężkości, zamyka się jedne wątki, ale tylko po to, żeby
rozpocząć od razu nowe, zazwyczaj dokręcając przy tym śrubę i brnąc głębiej w mroczne rejony
ludzkiej duszy, wynajdując coraz to bardziej szokujące wątki i testując odporność odbiorcy na
drastyczne tematy.

Trochę szkoda, że wyreżyserował to Jim Mickle, autor niezłego "Stake land". Facet mający nosa do
ciekawych historii, z entuzjazmem wgryzający się w obiecujący temat i wyciskający z niego ostatnie
soki, ale cierpiący niestety na brak stylu, reżyserskiego sznytu i biegłości w operowaniu warsztatem.
Przez to jego filmy, chociaż dobre fabularnie, pozostawiają po sobie posmak obcowania z kinem
klasy B. W jego najnowszym filmie reżyserska ułomność jest tym bardziej odczuwalna, bo
zestawiona nie tylko z dobrym scenariuszem, ale i znakomitymi kreacjami aktorskimi. Szczególnie
dostarcza Don Johnson przeżywający w ostatnich latach renesans w rolach drugo- i
trzecioplanowych. Kreacja w "Cold in July" jest tego uwieńczeniem, bo to rola, która ma szansę
zrobić wokół aktora trochę szumu i przyciągnąć w okresie zimowym uwagę podczas sezonu nagród
aktorskich. Równie dobrze wypada zarówno Hall (ze stylówą czeskiego piłkarza), jak i Sam Shepard,
który wbrew niepokojąco sztampowego pierwszego aktu, ma do zagrania o wiele więcej, jak tylko
rolę stereotypowego psychopaty.

Tak więc film bardzo fajny, ale trochę zmarnowany, chwilami genialne poszczególne elementy:
fabuła, aktorstwo, muzyka (miłośnicy syntezatorów z lat 80. będą wniebowzięci) zostają zestawione
z nierówną reżyserią, zdyscypliwaną w prowadzeniu interesującej narracji oraz odważnie sięgającą
po różne drastyczne wątki, ale przy tym pozbawioną wizualnego stylu i miejscami zwyczajnie
niezgrabną. Tym niemniej, to i tak film do obowiązkowego obejrzenia.

Więcej recenzji i innych materiałów o kinie:
http://kinofilizm.blogspot.co.uk
https://www.facebook.com/pages/Kinofilia/548513951865584