Wszyscy pomijają ważny fakt, a mianowicie - gdyby kobieta w ciąży została sama do końca to musiałaby zabić swoje dziecko.
I jak to możliwe że prąd elektryczny trafił w nią nie zabijając nienarodzonego dziecka?!
Ta wypowiedź jest trochę bez sensu, biorąc pod uwagę, że pod koniec filmu było wiele kobiet w ciąży. Chyba, że twierdzisz, że to były martwe "płody". Moim zdaniem chodziło raczej o zajmowane stanowisko. Na końcu gry zostało jedno stanowisko, zajęte przez wygranego. Chłopak musiał musiał zrobić to co zrobił, ponieważ podświetlone/zajęte były dwa stanowiska. Popieram wypowiedź volski89 - to nie musiał być prąd i zabijanie (o ile faktycznie te osoby umierały) nie musiało działać na zasadzie nam znanej.
A nikt z Was nie wpadł na pomysł ze to miejsce mogło byc od samego początku puste? To ze leżała na nim kobieta w ciąży mogło byc przypadkiem. To miejsce było puste, ludzie zamiast znaleźć to miejsce zabijali siebie.
Nie musiałaby. Po prostu nie podjęłaby decyzji, zdała się na los, a wtedy maszyna zdecydowałaby - ona, czy dziecko.
Bardziej uwagę zwraca coś jeszcze, a mianowicie, wśród innych osób, które ocalały chłopak spotkał na zewnątrz, była ciężarna kobieta. Przyjmując, że przeszła to co on, oraz już bez żadnego gdybania wiedząc, że przeżyć mogła tylko jedna osoba, to oznaczałoby, że dziecko w brzuchu tej innej kobiety musiało być martwe, skoro ona przeżyła.
Dość ponura sytuacja, ale niestety logicznie wynika z tego, co widzieliśmy.
A jeśli ludzie z końca filmu to jest kolejne 49 osób do kolejnej "rundy"? Dlatego znowu jest mieszanka etniczna, dziecko i kobieta w ciąży. I ta gra będzie trwała dalej, w kółko. On przeżył, żeby wyjaśnić na samym początku reszcie reguły gry (w jego rozgrywce też była jedna osoba, która wszystko dokładnie pamiętała - i on miał na samym końcu wspomnienie tej osoby), dlatego teraz on jest tym pionkiem, który wszystko wyjaśni (i pewnie tym razem zginie).
Twoja interpretacja jest najlepsza, naprawdę. Wszedłem tutaj, bo nie zrozumiałem ani trochę tej ostatniej sceny, a teraz to wszystko wydaje mi się sensowne...
Po krótkim zastanowieniu się dochodzę do wniosku, że to jednak nie jest dobra teoria. W końcu uprowadzeni ludzie stali w korku w chwili, gdy ich porwano i nie wiedzieli co się stało. Ludzie z końca filmu natomiast widzieli już "ufo" i przygladali się mu, a Eric tylko do nich dołaczył...
Obejrzałam te scenę jeszcze raz i też jednak uważam, że moja teoria nie jest dobra - tam było kilka kobiet w ciąży i kilka dzieciaków, więc chyba UFO nie utrudniałoby aż tak mocno tej rundy ;) Także ta grupka z końca filmu to raczej Ci, którzy wygrali
Też tak myślałem, ale jest tam kobieta, która trzyma za rękę dziecko. Skoro w kręgu może przeżyć tylko jedna osoba, to co robią tam dwie spokrewnione osoby? Ciężko stwierdzić czy film jest pod tym kątem przemyślany, bo z jednej strony tak się ustawili, że nie wyglądali na przypadkowych przechodniów, ale z drugiej strony żadne z nich nie było w szoku - w końcu taka gra to terapia wstrząsowa. Normalnie ludzie po takich przeżyciach mają stres pourazowy. Ci natomiast stali spokojnie w grupce, wyglądali na zdziwionych (nie przerażonych) i zaciekawionych.
Nie koniecznie. Zauważ, że reszta ludzi patrzyła z zaciekawieniem i zagubieniem na owe statki. Może nie każdy jest porwany? Może oni jeszcze nie brali udziału i wcale nie koniecznie wezmą. Zostali w mieście a jak było powiedziane na początku większość osób, które coś pamiętały, pamiętały ucieczkę. Może tylko tacy co uciekali zostali łapani.
Przekombinowane, oczywiste że to Ci co wygrali swoje kręgi. A Ty byś nie patrzył z zaciekawieniem na statki kosmiczne?
Gdybym wiedział, co one robią - nie. Schowałbym się, żeby tam więcej nie wracać.
Wiem, że to dyskusja sprzed 5 lat, ale właśnie skończyłam oglądać film :P Według mnie tamci ludzie w końcówce nie mogli być zwycięzcami, bo była wśród nich ciężarna kobieta, czyli 2 osoby, a wygrać mogła tylko jedna. Już kij z miejscem, bo jak walnęło w tę ciężarną ze statku, to jej dziecko przeżyło, a zajmowali razem 2 miejsca.
Chyba kiedyś obejrzę znowu ten film.
Obejrzałam początek jeszcze raz i jeden mężczyzna wie o co chodzi mówi, żeby się ruszać nie podnosić stóp mówi też o poruszaniu rękoma i głosowaniu oraz że zaczynamy i CHYBA zagłosował na siebie (tak to wyglądało bo wiedział jak poruszać ręką) i zginął. Dlatego końcówka mi się nie zgadza pomimo, iż też myślę, że wszyscy na końcu się spotkali wygrani. To skąd ta osoba znająca zasady na początku? Czy były jeszcze inne kręgi? Co myślicie?
Nie ma żadnej osoby znającej zasady. On się po prostu najwcześniej wybudził i zauważył, ze po zejściu z kolka się umiera.
I nie zagłosował na siebie. Przecież nie da się na siebie. Zginął w połowie zdania.
Po co po zwycięstwie miałby dołączać do innego kręgu żeby od razu zginąć
Aaa i jeszcze jedna istotna rzecz! Gdy przypominają sobie jak do tego doszło nasz zwycięzca mówi wyraźnie, że pamięta LUDZI nie kosmitów natomiast dalej inna osoba mówi, że pamięta właśnie kosmitów wilgotnych mówiących w dziwnym chińskim języku. Czy nasz Eric kłamał? Czy też nie brał już wcześniej udziału? Osoba mówiąca o kosmitach, co potem się okazuje, że mogła mówić prawdę została od razu wyeliminowana przez to, że gada bzdury? Zagmatwane...
gość który mówił o kosmitach mówiących po chińsku plótł trzy po trzy, bo był wyznaczony na kolejną osobę do odstrzelenia, zwyczajnie kłamał, zmyślał co się dało, by go oszczędzić