Najpierw przeczytałem opowiadanie Campbella, by - dopiero po zapoznaniu się z nim - obejrzeć po raz pierwszy "The Thing" z 1982 roku i, w mojej opinii, historia ta została opowiedziana dużo lepiej. Campbell dobrze wprowadza bohaterów, powoli buduje historię, rozwija atmosferę zaszczucia i nieufności, ale rozwiązanie przychodzi zbyt szybko i zostało, według mnie, napisane bardzo pobieżnie. Carpenter nie powtarza tego błędu, nie tylko nie przenosząc historii 1:1, ale przede wszystkim skupiając się na większym dramatyzmie osamotnienia ekipy badawczej, by w ostateczności zostawić widza ze słodko-gorzkim zakończeniem, nad którego interpretacją debatowano przez wiele lat, a i dziś dyskutuje się o tym, czy Child jest "Cosiem", czy nie. Niby sukces, ale w praktyce bohaterowie odnoszą pyrrusowe zwycięstwo i prawdopodobnie również nie spotka ich zbyt dobry los. Nawet efekty wizualne (choć pewnie wielu się z tym nie zgodzi) również dzisiaj zdają się pasować do tego filmu i oddają grozę kosmicznej istoty lepiej niż książkowe opisy.