Już dawno czekałam na ten film, głównie ze względu na obsadę oraz reżyserię- Harrison Ford i Michelle Pfeiffer zagrali w filmie Roberta Zemeckis'a. Po wielu dnich, wreszcze mogłam zobaczyć "Co kryje prawda".
Jest to historia małżeństwa- Normana i Claire Spencer. Po wyjeździe córki Caitlin, Claire która była z nią bardzo zżyta czuje się samotna- zapracowany mąż- naukowiec nie mający czasu dla żony, brak córki, nowy dom. Wydaje się niczym specjalnym, i tu właściwie zaczyna się film. Claire nie może oprzeć się wrażeniu, że dom jest jakiś "dziwny". Szepty, hałasy, spadające zdjęcia nie dają spokoju Claire. Gdy mówi Normanowi o swych przeczuciach, ten wyśmiewa ją i "zwala" wszystko na brak córki. Dopiero gdy zaczął ją nawiedzać duch młodej kobiety, Norman robi się jakiś nerwowy. Claire postanawia wyjaśnić cała historię. Dzięki różnym śladom dowiadujemy się, że zmarła była studentką, która zginęła w tajemniczych okolicznościach. Z kolejnych odkryć wynika, że Norman miał przelotny romans, właśnie z tą kobietą. I tu burzy się wizerunek miłego, sympatycznego męża...
Uważam film za jeden z najlepszych (jeżeli nienajlepszy) dreszczowców ostatnich lat. Jak można się spodziewać gra aktorska jest niezawodna, reżyseria bez zarzutów (chociaż "Forrest Gump" jest nadal najlepszym filmem w dorobku Zemeckis'a). Szczególną uwagę zwrócić trzeba na muzykę, dzięki której nie byłoby takiego efektu. Polecam