Zgadzam się w połowie rzeczywiście za mało pokazany był rozwój kariery, jednak film bardziej skupiał się na życiu prywatnym nie bez powodu. Z pozoru zimna i nieczuła Coco potrzebowała ciepła i miłości a po stracie ukochanego całkowicie rzuciła się w wir pracy, co nawet potwierdzają słowa na końcu filmu... chodzi o te informacje ze Coco pracowała do samej śmierci i umarła w niedziele - jedyny dzień w tygodniu w którym nie pracowała i dlatego go nienawidziła. Można przypuszczać ze stała się pracoholiczką aby zająć czymś swoje myśli po tym jak utraciła co dla niej najważniejsze film był dobry i stawiam 8/10 ze względu właśnie to wymienione wyżej.

POZDRAWIAM

Ja też odczuwam lekki niedosyt. Całość zapowiadała się całkiem obiecująco, niestety w drugiej połowie film nagle zamienił się w typowe romansidło. Wydaje mi się, że Coco była zbyt skomplikowaną i bogatą osobowością, by jej historia została zredukowana tylko do wątku miłosnego. To że rzuciła się po śmierci ukochanego w wir pracy może i ma uzasadnienie, ale przecież wcześniej też była perfekcjonistką i była gotowa osiągnąć sukces za wszelką cenę. To, co mi się najbardziej podobało, było z kolei ledwo zaznaczone: ciasny gorset (dosłownie i w przenośni), z którym zmagały się kobiety, przytłoczenie przez strój, który nie pozwalał na niezależność i swobodę myślenia, uzależnienie losu kobiety od mężczyzny. Coco wysysała z mężczyzn to, co najbardziej mogło jej się przydać i wykorzystywała do własnych celów. Szkoda, że wątki te zostały porzucone przez twórców na rzecz amorów Coco. Ciekawie byłoby się dowiedzieć o przełomie w modzie i jak on wpłynął na mentalność ludzi. I wreszcie JAK Coco doszła do szczytu. Ale to już być może temat na inny film. Trzeba pochwalić jeszcze Audrey. Nie była Amelią, w skupieniu i bez szarży, subtelną grą starała się stworzyć wiarygodny portret wielkiej kreatorki mody,na tyle, na ile pozwalal na to niedoskonały scenariusz.

Cały problem polega na tym, że film reżyserowała kobieta. Nie jestem mizoginistą, niemniej biografie lepiej realizują reżyserzy - faceci.
Dlatego na forum jest: rozczarowanie, niedosyt, sztampa.
Mnie podobała się piękna muzyka...To jeden z niewielu walorów filmu.
A może my mentalności Francuzów /ek/ nie możemy rozgryźć ?

a może mentalności kobiet.......