Cóż, waham się.
Film generalnie słaby, Chanel wciąż potrzebuje spektakularnej biografii. Nie nastawiałam się na niego, więc czwóreczka z podpisem "poniżej oczekiwań" to nie to... z kolei trójka, jako słaby, chociaz adekwatna - to jednak nie będę taka niemiła. Pozostanę przy czwórce za ładne ujęcia.
ALE
brakowało mi przede wszystkim:
- małej czarnej (była tylko długa czarna i jakoś specjalnie to jej nie wyeksponowano)
- Piątki! Gdzie perfumy? Gdzie ten najbardziej pożądany zapach na świecie?
- poza tym, skoro to miał być (albo tylko wyszedł) melodramat, to brakowało łzawych momentów.
No cóż, drodzy producenci i ekipo, nie spisaliście się na medal, ba, nawet na słabą czwórkę.
Zupełnie się z tobą zgadzam, przed pójściem do kina przeczytałam recenzję, a w niej było napisane tylko o tym, czego dokonała Channel, byłam bardzo rozczarowana, bo w filmie zabrakło momentów, w których Channel doszła do swojej sławy. Zgadzam się także, jeżeli chodzi o małą czarną, czekałam na moment jej pokazania w filmie, ALE bardzo mnie zaskoczył zaledwie niewielki urywek.
Moment dojścia do sławy to był chyba ten przerywnik muzyczny po śmierci Boya, kiedy Coco kroiła, obcinała i szyła =D. To miało symblizować jakieś 30 lat jej kariery, bo ciuchy z pokazu to lata sześćsiedziąte mniej więcej... cóż, mogliby wyciąć co nieco z pobytu Coco w zamku i dodać trochę jej samodzielności... bo w kategorii "co się działo z Gabrielle Chanel zanim ktokolwiek o niej usłyszał" film jest pierwszorzędny. Tylko nudnawy.