Z filmu odniosłam wrażenie, że była taką buntowniczką tak jakby na złość tym bogatym. "Skoro one noszą suknie a ja takich nie mam to na przekór założe spodnie". Na tamte czasy noszenie spodni i sztucznej biżuterii było czymś kiczowatym, oznaczało biedę. trochę dziwne, że teraz stało się to kanonem mody, czyż nie? Uważam że film ten pokazuje jak cienka jest granica między kiczem a modą. Wystarczy, że ktoś powie, że od teraz coś jest modne i ludzie zaczynają to nosić.
Poza tym jestem trochę zaskoczona, słyszałam od koleżanki, że książka była bardzo dobra i, że coco jest tam pozytywną postacią. Z filmu odniosłam wrażenie zbuntowanej biedaczki, która za wszelką cenę chciała pławić się w luksusie.