wydaje mi się, że gdyby zrezygnować z avant w tytule i zrobić film o jej pracy a nie o początkach (albo i o tym i o tym skupiając się jednak na pracy) byłby to film sto razy lepszy! Myślę, że Coco Chanel była postacią ciekawą nie tylko dlatego, że wyskoczyła z gorsetu i nosiła spodnie, ale dlatego też, że zrobiła dużo dla mody, a to w filmie w ogóle nie jest pokazane. Dlatego myślę, że pokazanie Coco przed karierą było nietrafione i film oglądało by się lepiej gdyby pokazane były jej dalsze losy.
Film nie podobał mi się, był przydługi i w zasadzie o niczym. Dawno się tak nie nudziłam. Nawet śliczna Audrey Tautou go nie ratuje. A szkoda.
Bardzo się na ten film nastawiłam, a zawiodłam się.
Właśnie w taki sposób robi się większość filmów biograficznych, więc biorąc pod uwagę b. dobrą grę aktorską i w końcu zerwanie przez Tautou z wizerunkiem Amelii to akurat taki zabieg sprawia, że w filmie tym tkwi siła. Oglądanie tak poprowadzonej opowieści może niejednokrotnie więcej powiedzieć o danej postaci - o perfumach i małej czarnej wiedzą wszyscy. A poza tym - bardzo dużo osób nie ma pojęcia o tytule oryginalnym. Szłam do kina ze świadomością, że to będzie o "początkach" Coco i w żadnym stopniu nie czuję się zawiedziona, a z kolei bez wiedzy o "avant" w tytule czułabym niedosyt.