- zabijanie jak odliczanie, przez anioła, symbolizuje nasze zwycięstwa nad szefami-świniami, nad całym paskudztwem i psychopatią części ludzi wokół nas i nad nami - a to upierdliwca w "Biedronce", wiszącego nad kasjerką, a to złośliwej osy-dyrektorki szkoły lub nauczycielki, a to urzędniczego systemu dominującego w Polsce. Jak chętnie byśmy anihilowali tego świniaka rozpartego na fotelu za biurkiem, namalowali mu np.symbol Unii Europejskiej na piersi i ...kliknęli, by zniknął. A może to podświadome pragnienie zabicia tego ciemnego typa w nas, którego pielęgnujemy, nazywając - błędnie - własnym nazwiskiem, bo mamy lepsze wyobrażenie o sobie niż na to zasługujemy?
Inaczej nie mogę sobie wytłumaczyć scenariusza filmu, w którym bohaterką jest dziewczynka, marząca, by zostać zabójczynią, a potem mimo że jej bicepsy są wielkości mojego przeguba u rąk, robi kotlety mielone z wrogów dostarczając nam ...hm..."radości".
Film oceniłem na "dobry", bo 1.nie nuży, trzyma w napięciu (choć takich jak ja z pewnym dystansem pozostawia, patrz tekst wyżej) 2.jest znakomicie zrealizowany, zagrany.