Może jestem zbyt wymagający, ale to film nie dla mnie, lecz dla "bystrzaków" nieodróżniających Maorysa od Latynosa (Cliff Curtis ze swoim "głasias"). I naprawdę nie wiem co bohaterka ma wspólnego z Kolumbią, bo mieszkając tam jakiś czas, poznałem setki ludzi noszących po dwa imiona, w tym naprawdę przedziwne..., ale z takim jak Cataleya to się nie spotkałem. Raczej nie było tam znane, przynajmniej przed tym filmem - brzmi już prędzej jak brazylijskie.