PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=573838}
6,8 69 tys. ocen
6,8 10 1 68509
5,7 7 krytyków
Colombiana
powrót do forum filmu Colombiana

Nikita 2 1/2

ocenił(a) film na 7

Luc Besson, filmowiec znany z reżyserii filmów takich jak "Leon zawodowiec" bądź "Nikita", w przeciągu ostatniej dekady wycofał się z czynnego tworzenia produkcji z wyższej półki, zadowalając się nakręceniem trzech części przygód Artura i Minimków oraz pisaniem scenariuszy do mainstreamowych filmideł z pod znaku kina sensacyjnego. Wygląda to tak, jakby słynny Francuz bał się zmierzyć z własną legendą, zasłaniając się rolą producenta wykonawczego wspomnianych wyżej obrazów "ambitnych inaczej", po cichu jednak trzymając pieczę nad całokształtem licząc na to, iż w końcu uda mu się powrócić w glorii i chwale do poziomu reprezentowanego przez niego samego w latach 90.

Po serii filmów opartych na skryptach z pod jego ręki (m.in. "Transportery" ze Stathamem i "13-te dzielnice" z parkourowymi wyczynami na pierwszym planie) widać jak na, nomen omen dłoni, iż Besson rozsmakował się ostatnio w kinie sensacyjnym obfitującym w efekciarskie, nierzadko kiczowate wręcz sceny akcji oparte na prostej jak drut historyjce. Minimum myślenia, maksimum rozrywki - takie motto można by wygrawerować na ostatnich jego dziełach przy których maczał swe palce francuski reżyser. Tym razem jednak Besson postanowił podjąć próbę powrotu do kina ze swych najlepszych lat, zakasał więc rękawy i spreparował (we współpracy z niejakim Robertem Markiem Kamenem) scenariusz filmu "Colombiana", mającym z hitem Luca, "Leonem zawodowcem", niejako wspólne korzenie.

"Colombiana" określana jest przez złośliwych jako "Leon 2". W tym stwierdzeniu kryje się ziarnko prawdy, bowiem Besson zdaje się już od dawna zjadać swój własny ogon. Nieoficjalny sequel "Leona zawodowca" przedstawia losy dziewczynki o dźwięcznym imieniu Cataleya (Zoe Saldana z "Avatara"), która jest świadkiem mordu dokonanego na jej rodzicach przez ludzi Dona Luisa, bossa kolumbijskiej mafii. Jej samej udaje się uciec przed egzekutorami do Chicago, gdzie trafia pod opiekę wuja, Emilia Restrepo (Cliff Curtis), który ma wykształcić ją na profesjonalną zabójczynię. Piętnaście lat po dokonanej zbrodni, przeszkolona już w zabójczym fachu Cataleya wykańcza po kolei członków kartelu Luisa, by niczym po nitce do kłębka dotrzeć do samego Dona.

Od samego początku seansu czuć rękę Bessona, chociaż głównie tego nowoczesnego - szybkie ujęcia, widowiskowe kadry (skąpana w słońcu Kolumbia) i, niestety, sporo tandetnego wręcz efekciarstwa to znaki firmowe współczesnych produkcji Luca, w tym także i "Colombiany". Dodajmy do tego prostolinijną historyjkę, kopiującą stare i dobrze znane schematy, momentami tylko wymykającą się z ram przewidywalności (np. motyw z niezwykle subtelnym i skrytobójczym atakiem na willę bossa) oraz tak znienawidzone przez większość kinomanów sceny pojedynków ze sztucznie przyśpieszonymi kadrami i dostaniemy zaledwie popłuczyny po ponadczasowych hitach Francuza. Popłuczyny wciąż trzymające pewien poziom, należałoby dodać. "Colombiana" bowiem może się podobać jako niezobowiązujące kino sensacyjne, wymagające jednak odpowiedniego podejścia i łyknięcia niczym młody pelikan wszystkich niedociągnięć, kiczowatych pomysłów (scena ze szklanką) i absurdów fabularnych (wyciągnięte znikąd zarzuty policji) zaserwowanych w najnowszej produkcji z atrakcyjną Zoe Saldaną w roli zabójczej protagonistki. Film odwdzięczy się widzowi nieskrępowaną procesem myślowym rozrywką, obfitującą w dobrze uchwycone kadry i wplecionymi weń ciekawymi konceptami (walka z użyciem szczoteczek do zębów), niemaskującymi jednak do końca wszechobecnego uczucia Deja Vu (przemaglowany wielokrotnie motyw najazdu ekipy SWAT na mieszkanie w obskurnym blokowisku), stanowiącego reminiscencję czasów świetności Bessona.

Czarnoskóra Zoe Saldana, z dominikańskim rodowodem i iście latynoską urodą oraz temperamentem, dała radę udźwignąć na swoich delikatnych barkach ciężar całego filmu. Postać przezeń wykreowana ma odpowiedni pazur i zacięcie, w scenach akcji gwiazda "Avatara" także nie spisuje się źle (gdyby tylko nie te żałośnie przyśpieszone ujęcia...). Występujący jako główny antagonista Jordi Mollà niemalże powtarza swoją rolę badguya z "Bad Boys II", w "Colombianie" również tworząc kreację zimnego skurczybyka z obowiązkowymi okularami przeciwsłonecznymi na nosie i dwudniowym zarostem na twarzy. Reszta obsady (w tym Cliff Curtis znany z m.in. "W stronę słońca") trzyma poziom, o rewelacji mowy być jednak nie może.

Łatwo wskazać powód, dla którego zarówno "Colombiana", jak i poprzednie produkcje tworzone pod patronatem Bessona nie wybijają się ponad zaledwie dobry poziom - jest to chęć usilnego stworzenia obrazu opartego w głównej mierze na czystej akcji, z nieśmiało przebijającymi się naleciałościami hitów starej daty w tle. Wałkowane wielokrotnie motywy ubrane zostały w szatę przeciętnego skryptu i przyozdobione ocierającymi się o kicz efektownymi scenami - bez miejsca na głębsze emocje, bez miejsca na subtelną grę z widzem poprzez skupienie się na charakterach postaci i relacji między nimi, w końcu bez przysłowiowej ikry.

Podsumowując, otrzymaliśmy kino a'la dawny Besson wyprane jednak z większości mocnych punktów poprzednich dzieł. Zalet "Colombiany" starczyło zatem na stworzenie produkcji zaledwie dobrej; ot, na jeden seans.Jeśli więc tak miałyby wyglądać dalsze losy Matyldy z "Leona", to od razu zaleciłbym Lucowi odpoczynek od kinematografii - najlepiej dożywotni, co by uniknąć bezczeszczenia kultowych obrazów na modłę dzisiejszych kontynuacji znanych przebojów kinowych.

W telegraficznym skrócie: "Leon zawodowiec 2: Historia Matyldy" według złośliwych; szybko, efekciarsko i ze sztampową historyjką w tle; dynamiczne kadry przeplatane kiczowatym montażem scen akcji; dla fanów niezobowiązującego kina sensacyjnego jak znalazł.

Ogółem: 7=/10

ocenił(a) film na 4
kulak4

mhm

ocenił(a) film na 6
kulak4

w sumie sie zgadzam...

ocenił(a) film na 4
kulak4

W części to tak jakbym sam to napisał @:-)
Ale ja byłbym bardziej krytyczny!!
Pomijając to wszystko co powyżej napisano to film w wielu momentach potwornie naiwny, a z drugiej strony niekonsekwentny, naciągany!
Pojawiają się sceny typu "widzimy początek akcji, coś się zaczyna dziać, oczywiście efektownego i teleportujemy się już do zakończenia sceny lub konsekwencji wstępu bo żeby pokazać środek akcji to nawet najwięksi pasjonaci kina zwalniającego od logicznego myślenia właczyli by ostatnie dwie komórki szare @:-) i doszli do wniosku "zaraz, zaraz, ale jak to w ogóle możliwe, przecież to nie produkcja Marvela!" @:-)