Przede wszystkim to mam wrażenie, że twórcy kręcili sobie jakiś film, a dopiero na samym końcu udało im się podpiąć go pod serię "Creepshow". Nie ma tu motywu komiksu, a to przecież on był łącznikiem w dwóch poprzednich częściach. Dla mnie tu duży minu bo film ten traci przez to swoją tożsamość i zasadność użycia tytułu "Creepshow".
Co prawda pomysł by wszystkie historyjki były ze sobą jakoś połączone jest niezły, ale myślałem że będzie to coś w stylu "11:14", że te historie będą bardziej od siebie zależne. No ale powiedzmy że i tak nie wypadło to źle.
Zaś sama fabuła pozostawia wiele do życzenia. Opowiastki są raczej kiepskie, mała zabawne, a i efekty specjalne nie najwyższych lotów.
Zdecydowanie naśmieszniejszą sceną z całego filmu jest scena gdy dwoje studentów tnie na kawałki narzeczoną profesora a potem ją sprząta.
Jednym słowem - nic nadzwyczajnego. Z braku lepszej produkcji pod ręką można obejrzeć.