Film niestety jest bardzo słaby, bez fabuły....gra aktorów straszna. Co do scen walki strasznie
sztywne...tai chi jest sztuką elastyczna i płynną a nie sztywną jak karate...Poza tym walka Keanu
woła o pomstę do nieba...
Główny bohater walczy dla świątyni? Miliarder organizuje jakieś walki na śmierć i życie? Po co to
wszystko? Jest pod obserwacją policji...emituje niby walki na cały świat....czerpie z tego jakieś
korzyści? We współczesnym świecie (UFC itd) kto by oglądał za grubą kasę takie walki? Nie
przekonuje mnie to...Walka dobra ze złem?? Chciał udowodnić, że może najbardziej niewinną
osobę zmienić w zabójcę? Tylko dla satysfakcji? To dlaczego się tak denerwował i demaskował
skoro to była tylko jego chora zabawa? Jest wiele lepszych filmów o sztukach walki...