Uwielbiam filmy na temat sztuk walki, ale raczej wyłącznie czysto azjatyckie. Natomiast jak amerykanie maczają w tym palce, to wychodzi kicz i tandeta. Oczywiście po raz n-ty przewinął się temat "nielegalnych walk/turniejów", amerykanie mają z tym jakiś dziwny problem, ponieważ chyba wiekszość produkcji (filmy sztuk walki) jakie tworzą razem z Azjatami, dotyczy nielegalnych walk/turniejów.
Kejranu Revers to bardzo dobry aktor, ale w tym filmie zagrał fatalnie, choć przyznam, że chyba nie widziałem go jeszcze tak walczącego, jak w tym filmie.
Kilka dobrych scen walki, nie ratuje jak dla mnie tego filmu. Brak w nim ciekawości, emocji.
Po stokroć wolę azjatyckie podejście do filmów sztuk walki, choć dla was to pewnie "chińskie bajeczki". Tam przynajmniej filmy mają duszę i niepowtarzalny klimat. Amerykanie nie potrafią czegoś takiego zapewnić w tego typu filmach.