Z początku myślałem, że to będzie parodia, ale okazało się jednak, że ten film był nakręcony "na serio" i to niestety spowodowało, że ciężko było w poważnym tonie dotrwać do końcowych napisów. Nie wiem co spowodowało, że Keanu zabrał się za tą produkcję, ale z pewnością sięgnął nią dna...
Jeśli chodzi o największe wady tego obrazu to:
1. Uczeń Tai Chi mistrzem sztuk walk :-) - to chyba największy żart w historii filmów z nurtu tzw. "kina kopanego". Pozostaje jeszcze pytanie: kto następny - dyrygent, trener fitness, czy może nauczyciel tenisa stołowego?
2. Sceny walk to typowe s-f, które przypomina bardziej typowe chińskie baśnie, a to z kolei zupełnie nie pasuje do fabuły tego filmu.
3. Podstarzały facet, który nie potrafi się bić, ma kiepską koordynację i rusza się, jak mucha w smole, czyli Keanu Reeves jako wielki mistrz walki wręcz :-) - tego nawet nie skomentuję...
4. Banalny, oklepany scenariusz rodem z produkcji z lat 80-tych, klasy "B" lub "C".
Nie polecam - 3/10